Karol Wasiek: Te wakacje chyba nie były dla pana takie spokojne, bo ten los Astorii Bydgoszcz w pierwszej lidze nie był taki pewny...
Jarosław Zawadka: Zdecydowanie. Tak naprawdę wszystko decydowało się w ostatnich chwilach, nie wiedzieliśmy, czy w ogóle będziemy grali w jakiś rozgrywkach, ponieważ było takie założenie, że albo pierwsza liga albo nic. Pojawiały się takie głosy. Na szczęście PZKosz zaprosił nas do udziału w pierwszej lidze, dobrze się złożyło.
Jak do tego doszło?
- Nie wypowiadam się w tej kwestii, ponieważ nie znam szczegółów. Zostałem poinformowany, że zostaliśmy zaproszeni. Cieszę się z tego powodu, że znów zagramy w pierwszej lidze, bo w poprzednim roku uważam, że spisywaliśmy się naprawdę dobrze. Nie byliśmy chłopcami do bicia, przegraliśmy w sportowej walce w play-outach. Myślę, że w tym roku mamy już niezbędne doświadczenie. W dodatku zespół jest już ograny. Jestem optymistą przed kolejnym sezonem.
Jest pan zadowolony z pracy zespołu w okresie przygotowawczym?
- Oczywiście. Rozegraliśmy sporo meczów sparingowych. Gry kontrolne są po to, żeby grać całym zespołem, szeroką ławką. W tych wszystkich meczach pokazało jednak, że jak gra się pierwszą piątką to gra wygląda zupełnie inaczej niż jak są rezerwowi. To widać tę różnicę, ale każdy gracz jest nam potrzebny.
Ostatnio na łamach portalu SportoweFakty.pl Szymon Milczyński stwierdził, że Astoria chce grać o pierwszą ósemkę. To realny cel?
- Cieszę, że chłopacy mają takie ambitne plany. Każdy z nas chciałby wylądować w tej ósemce, żeby oszczędzić sobie tych stresów, które w ostatnim czasie mieliśmy. To byłoby na pewno nasze marzenie. Pierwsza liga zawsze jest wyrównana i nieprzewidywalna, wszystko tak naprawdę jest możliwe. Najważniejsze dla mnie jest to, żeby w każdym meczu grać o zwycięstwo, dawać z siebie wszystko.
Pierwsza liga jest w tym roku silniejsza?
- W ubiegłym roku była niezwykle silna, z kolei w tym roku wydaje mi się, że jest około 7-8 zespołów bardzo wyrównanych. Zespołom teoretycznie słabszym będziemy starali się nieco pokrzyżować plany.
W waszym składzie jest tylko kilku doświadczonych zawodników. Nie jest to trochę za młody zespół?
- Wydaje mi się, że jest to połączenie rutyny z młodością. Myślę, że dla młodych chłopaków jest to szansa na to, żeby podpatrzeć zagrania u bardziej doświadczonych zawodników. Będą dostawać swoje szanse i dla ich rozwoju będzie to dobre.
Ten skład Astorii ma tak właśnie wyglądać, że ma opierać się głównie na młodych zawodnikach?
- Zawsze było tak, że nasz skład opieraliśmy na graczach miejscowych. W tym kierunku to szło. Było to nieco powodem tego, że mamy takie finanse, a nie inne. W tym roku mamy nieco więcej ludzi z zewnątrz. Wolimy nie wydawać dużych pieniędzy na jednego gracza, bardziej preferujemy ściągnięcie jakiegoś utalentowanego młodego zawodnika.
Takim pomysłem jest chociażby wspomniany wcześniej Szymon Milczyński?
- W ubiegłym sezonie grał w Wilkach Szczecin. Myślę, że do tej pory prezentuje się bardzo pozytywnie. To chłopak, który chce walczyć, ma spore umiejętności. Jestem z niego zadowolony, ale liga zweryfikuje jego umiejętności.