Wiślaczki podeszły do meczu bardzo skoncentrowane. Nie należało się temu dziwić. W końcu debiutowały przed własną publicznością i chciały na starcie zostawić po sobie pozytywne wrażenie. Dobrze potrafiły znajdować pozycje pod koszem. Co prawda piłka wielokrotnie krążyła po całym obwodzie, ale właśnie z tzw. "trumny" padało mnóstwo punktów. Koleżanki często wykorzystywały Zane Tamane. Łotyszka doskonale robiła użytek ze swojego wzrostu, systematycznie powiększając ogólny dorobek. Kawał pożytecznej roboty wykonywała też Cristina Ouvina. Hiszpanka dojrzale spisywała się jako rozgrywająca, napędzając grę drużyny. Ponadto wreszcie krakowianki zastosowały kontratak.
Przyjezdne ewidentnie do pewnego momentu nie były w stanie zareagować. Defensywę organizowały zdecydowanie za wolno, dlatego o wyrównanej walce nikt nawet nie myślał. Dopiero w drugiej kwarcie trochę bardziej zaznaczyły obecność, co spotkało się ze spowolnieniem Białej Gwiazdy. Dobrze spisała się Olivia Tomiałowicz. Eks-zawodniczka m.in. Lotosu Gdynia czy Artego Bydgoszcz dwukrotnie przymierzyła za trzy i wynik brzmiał 37:24. Chwilę wcześniej różnica oscylowała wokół blisko dwudziestu "oczek", więc sytuacja widzewianek nieco się poprawiła. Jednak taki stan nie potrwał długo. "Trójkami" odpowiedziały Katarzyna Krężel i Ouvina, efektem czego wicemistrzynie kraju spędziły przerwę prowadząc 48:29.
Potem mimo komfortowego położenia podopieczne Stefana Svitka nadal dyktowały tempo. Ogromną aktywnością wykazywała się Justyna Żurowska. Doświadczona Polka może nie zawsze skutecznie wykańczała swoje zagrania, ale generalnie przynosiła pożytek ekipie. Warto zaznaczyć, że faworytki kibiców mocno pracowały pod tablicami, notując sporo ważnych zbiórek w ataku. Rywalki natomiast próbowały wprowadzić w życie poczynione założenia, niemniej zaledwie część ich przynosiła profity. W polu trzech sekund nad wywalczeniem właściwego ustawienia skupiała się sprowadzona niedawno Tynikki Crook. Amerykanka robiła co mogła, tyle że podkoszowe spod Wawelu przewyższały ją jeśli chodzi o szybkość i doświadczenie.
Na początku decydującej batalii słowacki opiekun teamu widząc, że ten trochę spuścił z tonu poprosił o pauzę, jasno dając do zrozumienia, że końcowej syreny jeszcze nie było. Wobec tego później tylko raz miejscowe dały się zaskoczyć świetnie dysponowanej, a zarazem niekonwencjonalnej Tomiałovicz.
Spośród poszczególnych personaliów wyróżnić wypadało Agnieszka Szott-Hejmej. Reprezentantka Polski udanie wprowadziła się w szeregi małopolskiego klubu, zwieńczając pierwszy oficjalny występ zdobyciem 15 "oczek".
Wisła Can Pack Kraków - Widzew Łódź 85:60 (29:12, 19:17, 21:14, 16:17)
Wisła Can Pack:
Żurowska 17, Krężel 16, Szott-Hejmej 15, Ouvina 13, Tamane 10, Jujka 8, Pawlak 4, Czarnecka 2.
Widzew: Tomiałowicz 23, Crook 10 (11 zb), Rozwadowska 9, Bednarek 8, Rzeźnik 5, Dziwińska 2, Zapart 2, Dziwulska 1.