[b]
Karol Wasiek: Czujesz się bohaterem tego niedzielnego zwycięstwa nad AZS-em Koszalin?
[/b]
A.J. Walton: Tak się po prostu złożyło, nie wyciągałbym jakiś wielkich wniosków z tego. Mamy tak skonstruowaną drużynę, że w każdym meczu, kto inny może być tym liderem punktowym. W niedzielę to ja byłem najskuteczniejszym graczem i na pewno bardzo się z tego powodu cieszę. Miałem jednak trochę szczęścia na boisku (śmiech).
Widzę, że bardzo odpowiada ci styl, w jakim gracie - czyli szybkie przechodzenie z obrony do ataku.
- Tak, ponieważ mamy młody zespół i trener od nas tego wymaga. Musimy "pchać piłkę do przodu" jak najszybciej, kontrataki to ma być nasza najsilniejsza broń w tym sezonie. Inny zespoły w lidze nie są to na przygotowane, dlatego musimy grać w ten sposób. Zresztą w koszykówce trzeba poszukiwać łatwych punktów i my to na pewno robimy.
Troszkę jednak zbyt dużo strat jeszcze na twoim koncie. Zgodzisz się?
- O tak! Miałem za dużo strat, nie ma żadnych wątpliwości. Muszę to szybko poprawić, obiecuję, że to był ostatni mecz, w którym A.J. Walton popełnił tyle prostych strat. Byłem trochę już zmęczony i z tego brały się te straty, ale wierzę, że w kolejnych meczach będzie lepiej.
Jakim typem rozgrywającego jesteś - wolisz zdobywać punkty, czy jednak kreować pozycje kolegom?
- Jestem rozgrywającym, który szuka wolnych pozycji dla kolegów. Bardzo lubię asystować, sprawia mi to dużo przyjemności, to zdecydowanie moja gra. Lubię mieć dużo asyst na swoim koncie. Trener powiedział mi jednak, że jak mam wolną pozycję to mam rzucać, nie zastanawiać się. Tak też zrobiłem w niedzielę.
[b]
Popisałeś się także niesamowitym wsadem, pracujesz nad wyskokiem?[/b]
- Kiedy byłem młodszy to trenowałem ten element, zawsze chciałem wysoko skakać (śmiech). Przed meczem miałem drobne problemy z udem, ale powiedziałem kolegom i trenerowi, że jestem gotowy. Co do tego wsadu, który masz na myśli, to uwierz mi, że stać mnie na więcej. Chcę robić jeszcze bardziej efektowne wsady, które dają drużynie wiele energii.
Wnosisz do zespołu wiele pozytywnej energii. Skąd czerpiesz tyle energii?
- (śmiech). Taki już jestem, staram się na to wszystko patrzeć z optymizmem. Nie lubię się smucić. Spójrz na to, że Polska jest dla mnie takim swoistym wyzwaniem, nową drogą na koszykarskiej drodze, to czemu mam się smucić? Czerpię z tego wiele radości. Trener oraz pozostali zawodnicy przyjęli mnie do drużyny wspaniałe, a ja staram się im odwdzięczyć się dobrą gra. Staram też uczyć polskiego, żeby ich lepiej rozumieć, ale jest ciężko... (śmiech).
Z tego co wiem to dla ciebie nie jest to pierwsza przygoda z Polską?
- Zgadza się. Kilka lat temu wraz ze swoim collegem przyjechałem do Katowic, ponieważ realizowany był tutaj program "Athleths in action". To było wspaniałe przeżycie.
A.J. Walton będzie liderem Asseco w tym sezonie?
- Jeszcze jest na to za wcześnie. Staram się raczej wykorzystywać do maksimum swoją rolę, którą otrzymuję od trenera. To jest mój cel. Mamy innych chłopaków, którzy mogą być liderami tego zespołu - Łukasz Seweryn, Piotr Szczotka. Oni grają w tej lidze po kilka lat i ich mają to odpowiednie doświadczenie. Ja staram się ich słuchać i wyciągać pozytywne wnioski dla siebie.