Pierwsza kwarta nas zdeprymowała - komentarze po meczu Basket ROW Rybnik - Widzew Łódź

Pierwsza kwarta nas zdeprymowała, pozwoliliśmy rywalkom na odskoczenie od nas zbyt mocno - powiedział po porażce w Rybniku (55:66) [tag=31057]Janusz Wierzbicki[/tag], trener Widzewa Łódź.

Kazimierz Mikołajec (trener Basket ROW Rybnik): Popracowaliśmy trochę nad atakiem i to było widać w dużych fragmentach meczu. Cieszę się, że wygraliśmy, bo bardzo się obawiałem tego spotkania. Powiedziałem kilka dni temu, że mamy duży problem - strata Agnieszki Makowskiej okazała się bardzo trudna dla nas. Cały czas mamy problem, aby zebrać dziesięć zawodniczek do treningu. Ciągle jest ktoś chory, Agnieszka Kułaga nie trenowała od poprzedniego meczu. Cieszę się, że kontrolowaliśmy spotkanie, ale martwi mnie to, że są takie momenty kiedy gramy nonszalancko. Mieliśmy aż 20 strat, zdarzało się, że nie kontrolowaliśmy tempa gry. To elementy, nad którymi wciąż musimy pracować, żeby móc powalczyć z przeciwnikami. W Gorzowie musimy zagrać o niebo lepiej, żeby myśleć o zwycięstwie.

Janusz Wierzbicki (trener Widzewa Łódź): Był to mecz walki. Pierwsza kwarta nas zdeprymowała, pozwoliliśmy rywalkom na odskoczenie od nas zbyt mocno. Myślę, że trudny jest wkomponować gracza, który dopiero co przyjechał i był u nas tak naprawdę tylko dwa dni. Uważam, że kluczowe były zbiórki, bo jeśli przegrywamy w tym elemencie 29:42, oddając 12 piłek na atakowanej tablicy, to dajemy możliwość przeciwnikowi na ponowne akcje. Ostatnie minuty pozwoliły nam odrobić straty, lecz na więcej nie starczyło już czasu.

Martyna Stelmach (zawodniczka ROW): Poprawiłyśmy skuteczność rzutów, jest ona o wiele wyższa niż w poprzednich meczach. Dzięki temu właśnie mogłyśmy wygrać to spotkanie. W końcówce pojawiły się jednak głupie straty i zła defensywa, co spowodowało, że było już prawie na styku. Udało się jednak wygrać, oby podobnie było w Gorzowie.

Aleksandra Pawlak (zawodniczka Widzewa): Widocznie strefa nam nie leży, podobnie jak w meczu z Gorzowem, gdzie tym trochę zawaliliśmy. Przed nami jeszcze dużo pracy, a na dodatek za późno docierają do nas nowe zawodniczki i nie umiemy się skomponować jako zespół. Niestety trapią nas też kontuzje i musimy grać na nieswoich pozycjach. Ja muszę grać na czwórce, chociaż jestem zawodniczką występującą na pozycji numer trzy. Jeśli chcemy utrzymać się w lidze, to musimy zacząć porządnie pracować. Uważam, że w meczu z Gorzowem i Rybnikiem powinnyśmy były postawić lepsze warunki.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Komentarze (0)