Tylko zwycięstwo - rozmowa z Darią Mieloszyńską, koszykarką CCC

Już w najbliższą środę do Polkowic przyjedzie drużyna PKM Dudy Super-Pol Leszno, w barwach której przed rokiem występowała Daria Mieloszyńska. Latem zdecydowała się jednak przejść do CCC. W jaki sposób podejdzie do pojedynku z byłymi koleżankami z drużyny?

Kuba Patykowski: Po dość niemrawym początku sezonu wyraźnie rozkręcacie się z meczu na mecz. Ja ocenisz swoją postawę i dyspozycję zespołu?

Daria Mieloszyńska: Z meczu na mecz jest coraz lepiej. Wiadomo, że to jest kwestia czasu, żeby zgrać nowy zespół, ale cieszę się, że z każdym meczem nasza gra zaczyna lepiej funkcjonować. Jestem szczególnie zadowolona z agresywnej obrony, jaką prezentujemy. Z meczu z Rybnikiem również, że zaskoczyliśmy przeciwnika. Mam nadzieję, że będziemy podtrzymywały tę formę.

Dobrą formę można kontynuować w najbliższym meczu z Lesznem. Jakoś specjalnie podchodzisz do tego spotkania?

- To jest tak jak każdy inny mecz. Wiadomo, że w moim wypadku będzie on rzeczywiście specyficzny, dlatego, że grałam tam w poprzednim sezonie. Należy się przygotowywać do tego meczu bardzo poważnie, bo zależy mi na zwycięstwie, a nie na jakiś indywidualnych porachunkach.

Czyli nie podchodzisz do tego, jakbyś miała coś do udowodnienia?

- Naprawdę zależy mi tylko i wyłącznie na zwycięstwie, żeby zespół dobrze funkcjonował. W tej lidze nie liczą się pojedyncze porachunki, tylko jak największa liczba wygranych, żeby dostać się do play-offów.

Czy nie obawiasz się o swoją dyspozycję we wspomnianych, najważniejszych w sezonie, play-offach? Wakacje miałaś w tym roku bardzo krótkie.

- To na pewno, ale z drugiej strony bardzo się z tego cieszyłam. Mam nadzieję, że będziemy miały razem z Agatą (Gajdą, drugą kadrowiczką w barwach CCC - dop. KP) trochę więcej czasu na regenerację i że tę formę podtrzymamy do końca.

Wielu kibiców zastanawia się, dlaczego grasz z numerem 51 na plecach?

- Grałam z tym numerem w USA i się przyzwyczaiłam. Poza tym mój collage także był w pomarańczowych barwach, także przy okazji przyjścia do Polkowic zdecydowałam się na powrót do tych barw i do numeru 51.

Komentarze (0)