Karol Wasiek: Mocno jest pan zaniepokojony obecną sytuacją?
Marcin Kozak: Jestem bardzo zaniepokojony. Zespół prezentuje się znacznie poniżej oczekiwań, zupełnie odbiega od tego, czego byśmy oczekiwali. To nas mocno niepokoi - tym bardziej, że przed nami cała seria bardzo ciężkich spotkań.
Ten zespół jak na razie nie ma ani wyników, ani stylu, a tym bardziej nie widać wielkiego zaangażowania. Pan ma jakąś swoją diagnozę tego, co się dzieje z zespołem?
- Na papierze zespół wygląda, a jakoś te klocki nie są zbytnio dobrze poukładane. Myślę, że sztab szkoleniowy powinien się mocno zastanowić nad jakąś strategią na kolejne spotkania. Nasi wysocy w tych dwóch pierwszych meczach nie zaprezentowali się zbyt dobrze, ale też pozycja numer "jeden" szwankuje. Nie funkcjonuje to tak, jakbyśmy tego oczekiwali. Ciężko jest jednak wyciągać na tę chwilę daleko idące wnioski i robić jakieś nerwowe ruchy po drugiej kolejce, ale po czwartej będziemy się mocno zastanawiać nad ewentualnymi zmianami.
Przewiduje pan kolejne dwie porażki zespołu?
- Nie, ja nigdy nie zakładam porażki. Z mojego punktu widzenia zespół może przegrać mecz, ale musi walczyć i mieć jakiś styl. Tego na tę chwilę brakuje i po tych dwóch spotkaniach trudno być optymistą, ale może coś się zmieni.
Trener Sretenović ma nadal pełne poparcie zarządu klubu?
- Ciężko po dwóch kolejkach robić jakieś radykalne ruchy i wyciągać wnioski. Dajemy sobie jeszcze czas, tym bardziej, że mamy teraz dość długą przerwę do kolejnego spotkania. Mam nadzieję, że trenerzy wyciągną wnioski i postarają się coś poprawić w grze zespołu.
Co się dzieje z Dunnem?
- Na pewno więcej od niego oczekujemy, ale tak jak powiedziałem, on nie jest jedynym przypadkiem, który daje nam do myślenia. Forma wielu koszykarzy jest poniżej normy i może przyczyną jest taktyka bądź treningi. Poczekamy jeszcze dwa mecze i będziemy się zastanawiać nad tą sytuacją.
Ostatnio trener Sretenović narzekał, że te przygotowania do nowego sezonu zaczęły się bardzo późno. Czego było to wynikiem?
- Ja bym tutaj się nie doszukiwał przyczyn aktualnej dyspozycji, bo proszę zauważyć, że np. Kotwica Kołobrzeg zaczęła jeszcze później i miała więcej problemów od nas, a zaprezentował się zupełnie inaczej w tych dwóch pierwszych meczach. Przygotowania rozpoczęliśmy tak jak to sobie sztab szkoleniowy zażyczył, nie był to pomysł zarządu klubu. Tak naprawdę budowę drużyny zaczęliśmy zaraz po zakończeniu poprzedniego sezonu. Trener szybko został zakontraktowany na kolejny sezon, więc miał wystarczająco dużo czasu, żeby zrobić dokładne rozpoznanie rynku. Sztab szkoleniowy dostał od nas wszelkie narzędzia i środki, które sobie zażyczył, więc my teraz będziemy oczekiwać wyniku. Liczę na to, że te wnioski zostaną bardzo szybko wyciągnięte.
Nie jesteście trochę "ofiarą" własnego sukcesu, bo po tym świetnie sezonie, wielu zawodników podniosło swoje oczekiwania i trudno było ich zatrzymać.
- Mówiłem już to, że łatwiej jest coś zdobyć niż bronić sukcesu - szczególnie, że nie idzie za tym jakiś znaczący wzrost budżetu za tym. Zdajemy sobie sprawę z tego, jakie są nasze cele i one się nie zmieniają.
Nurtuje mnie jedno pytanie, dlaczego drużyna na mecz z Asseco Gdynia przyjechała w dniu meczu?
- My nigdy nie jeździliśmy dzień przed do miast, które są niedaleko Koszalina. Do Sopotu, Gdyni, Słupska, czy Kołobrzegu jeździliśmy w dniu meczu i nie widzę w tym nic dziwnego. Wyjątkiem są play-offy, gdzie gra się serię spotkań.