Seid Hajrić - jak na kapitana przystało
Powierzenie mu opaski kapitańskiej miało tyluż zwolenników, co przeciwników. W pierwszych meczach sezonu Seid Hajrić udowadnia jednak, że decyzja pozostałych zawodników zespołu nie była błędem.
- Naprawdę nigdy nie pomyślałem, że kiedyś mogę zostać kapitanem Anwilu. Tymczasem chłopacy okazali mi wielkie zaufanie i teraz będę chciał im się odwdzięczyć. Tak naprawdę to nie wiem czy to zmieni coś w mojej grze. Raczej nie. Każdy wie, jak gram i teraz będę starał się to kontynuować - mówił miesiąc temu Seid Hajrić, w momencie, w którym reszta zawodników wybrała go kapitanem drużyny.
I choć rzeczywiście "każdy" fan polskiej koszykówki wie jak gra 30-letni zawodnik i na co go naprawdę stać, to jednak chyba niewielu spodziewało się, że początek sezonu może przynieść Hajriciowi miano jednego z najbardziej stabilnych postaci ligi.
- To dla mnie bardzo ważny czas. Opaska kapitańska zmobilizowała mnie do naprawdę ciężkiej pracy. Chcę pokazać chłopakom, że wysiłek włożony w każdy trening i każdy mecz naprawdę popłaca. Nie umiem dobrze opowiedzieć tego, jak szczęśliwy czuję się po tych trzech zwycięstwach z rzędu - mówi podkoszowiec.
Anwil wygrał w czwartek z PGE Turowem i po trzech kolejkach legitymuje się bilansem 3-0. Po raz ostatni Rottweilery w ten sposób rozpoczęły rozgrywki w sezonie 2009/2010 - wówczas pierwsza porażka przyszła w 7. kolejce.
W kolejnym pojedynku włocławianie powalczą o wygraną z Treflem Sopot, ale na ten moment najważniejszy jest fakt, iż kosze w hali w Zgorzelcu zostały odczarowane. Po raz pierwszy od 14 kwietnia 2012 roku, bowiem ostatnie sześć meczów wygrywali u siebie gracze PGE Turowa. - Już naprawdę miałem dość tego, że my tam ciągle przegrywamy i przegrywamy. Na szczęście to już przeszłość. Pokonaliśmy Turów, jesteśmy niepokonani w lidze i chcemy podtrzymać tę serię jak najdłużej - dodaje Hajrić.