Korzystnym elementem dla Wikany Startu Lublin była mała liczba przewinień. Zawodnicy z Lubelszczyzny przez cały mecz mało faulowali, a w czwartej kwarcie do ostatniej minuty mieli na swoim koncie tylko dwa przewinienia. To pozwoliło im przerwać decydującą akcję Spójni Stargard Szczeciński i pozostawić gospodarzom minimalną szansę na doprowadzenie do dogrywki. - Nie kalkulowaliśmy tego, żeby nie faulować i zachować przewinienia na końcówkę. Tak wyszło i tak potoczyło się spotkanie - przyznał Grzegorz Mordzak.
Start nie zagrał dobrego spotkania. Szczególnie w ataku rzucając na poziomie 33 proc. - Ten mecz od początku nie układał się po naszej myśli. Później przejęliśmy trochę inicjatywę, ale drużyna ze Stargardu wróciła do gry. Końcówka wyglądała jak wyglądała. Możemy się tylko cieszyć z tego, że jednak wywozimy z ciężkiego terenu 2 punkty. Powiem szczerze, że nasza gra w obronie wyglądała nieźle jednak atak pozostawia dużo do życzenia. Jak to mówią zwycięzców się nie rozlicza - dodał Mordzak.
Doświadczony rozgrywający mógł cieszyć się z ważnego zwycięstwa na wyjeździe. Czy lublinianie do ostatniej drużyny w tabeli przyjechali po łatwe punkty? - Na pewno nie. Każdy mecz na wyjeździe jest trudny. Liga pokazała, że każdy z każdym może wygrać. W Stargardzie zawsze trudno się grało. Nie pamiętam, kiedy tutaj wygraliśmy, jak ja przyjeżdżałem z różnymi drużynami. W końcu się udało - zauważył.
Wikana Start odniósł pierwsze wyjazdowe zwycięstwo. Znacznie lepiej prezentuje się na swoim parkiecie. W Lublinie ten zespół jest niepokonany. - To własna sala. Tam się trenuje. Także kibice pomagają. Własne kąty zawsze sprzyjają gospodarzom - ocenił Grzegorz Mordzak.