W sobotnim pojedynku nie zabrakło walki. Szczególnie ze strony gospodarzy, którzy starali się jak mogli. W wielu fragmentach pokazali jednak zbyt szaloną koszykówkę. Przekładało się to na różne zwroty akcji oraz niską skuteczność. Stargardzianie mieli zaledwie 27,7 proc. z gry, a ich rywale nieco ponad 30 proc. Lublinianie praktycznie nie grozili rzutami z dystansu, choć mieli swój świetny moment na początku drugiej połowy.
W pierwszej kwarcie lepiej radziła sobie Spójnia. Mimo błędów w ataku gospodarze prowadzili nawet 6:0, gdyż przyjezdni na pierwsze trafienie czekali przez 5 minut. Po rzutach Pawła Kowalskiego i Sebastiana Szymańskiego było już jednak 10:10. Start na nieco wyższy poziom wzniósł się dopiero w drugiej kwarcie, w której przejął inicjatywę. Stargardzianie w kolejnym meczu przed własną publicznością nie radzili sobie właśnie w tej ćwiartce. Nawet, gdy wypracowywali już dogodne pozycje do rzutu, to nie potrafili wykańczać akcji.
Niski wynik pierwszych dwudziestu minut wskazywał na zaciętą rywalizację po zmianie stron. Od mocnego uderzenia rozpoczęli Szymański i Wojciech Szawarski. Ich celne rzuty z za linii 6,75 metra dali Startowi prowadzenie 32:22. Podopieczni Dominika Derwisza nie dokończyli jednak spokojnie tego spotkania. Nie dość, że nie powiększyli przewagi, to zaczęli ją systematycznie tracić. Momentem krytycznym okazał się początek czwartej kwarty. Tą część Start rozpoczął podobnie, jak cały mecz. Stracił 8 punktów z rzędu i na prowadzeniu znaleźli się stargardzianie. Ich kryzys dotknął w końcówce, co przyjezdni wykorzystali. Ważne punkty zdobywał Kamil Michalski, a przy prowadzeniu 54:52 jeden z dwóch rzutów wolnych wykorzystał Szawarski. Spójnia miała jeszcze kilka sekund, lecz problemem okazała się mała liczba przewinień rywali. W całym meczu popełnili oni 13 fauli, a w czwartej kwarcie mieli na swoim koncie tylko 2 nieprzepisowe zagrania. Zdołali zatem zatrzymać Bartłomieja Wróblewskiego, a wymuszony rzut najlepszego strzelca stargardzkiej ekipy, Jerzego Koszuty okazał się niecelny.
Pozytywny debiut w Spójni zanotował Karol Pytyś. Nowy środkowy dość szybko pojawił się na parkiecie, gdyż 2 przewinienia popełnił Wiktor Grudziński. Sam Pytyś też miał kłopoty z faulami. Wniósł jednak sporo ożywienia w walce pod tablicami. W 20 minut zdobył 6 punktów i zebrał 8 piłek.
Spójnia Stargard Szczeciński - Wikana Start SA Lublin 52:55 (15:12, 7:14, 18:20, 12:9)
Spójnia: Koszuta 12, Soczewski 7, Ejsmont 6, Pytyś 6, Wróblewski 6, Zarzeczny 4, Kwiatkowski 3, Suliński 3, Grudziński 2, Jurewicz-Johnson 2, Bodych 1.
Start: Pełka 12, Szymański 11, Michalski 9, Mordzak 6, Wilczek 6, Kowalski 4, Szawarski 4, Czujkowski 3.