Karol Wasiek: Co się dzieje ze Stelmetem Zielona Góra?
Łukasz Koszarek: Na pewno nie jest dobrze, ponieważ przegrywamy i od początku sezonu nie zagraliśmy jednego dobrego spotkania. Nie jest dobrze... Coś nie tak. Musimy na szybko poprawić swoją grę.
Vlado Dragicević mówi, że brakuje wam lidera mentalnego w szatni. Zgodzisz się?
- Myślę, że po części taki problem występuje, ale nie skupiałbym się na tym, bo wszystko weryfikuje boisko. Tam musimy być mentalnie twardzi. Kiedy Czarni zaczęli odjeżdżać to wówczas nasza gra kompletnie się posypała.
Może problemem jest fakt, że kibice i całe środowisko koszykarskie za dużo od was wymaga i nie radzicie sobie z tą presją?
- Nie chodzi o presję, bo każdy chce dobrze, ale nam nie wychodzi. Stać nas na dużo więcej.
Jest chemia w zespole?
- Chemia nie jest zła, ale nie o nią teraz chodzi. Nie możemy być tak, że każdy chce wygrać dla nas mecz, bo to nic nie da. Trzeba zacząć grać zespołowo i trochę czasami nam brakuje tego, żeby wszyscy szli w jednym kierunku. Zresztą nie mamy takich zawodników, którzy zdobywaliby po 30 punktów.
Nadzieją jest chyba Dragicević, który jako jeden z nielicznych gra pick&rolle i ścina w stronę kosza.
- Na pewno te akcje się zazębiają, ale naszym największym problemem jest obrona. Ona bardzo szwankuje. Prawda jest taka, że przeciwnicy trafiają nam z każdej pozycji, jakiej chcą.
W ostatnim czasie sporo tych porażek - w reprezentacji Polski, teraz w Stelmecie Zielona Góra. Powoli pewnie staje się dla ciebie irytujące, że musisz cały czas tłumaczyć przyczyny porażki?
- No na pewno, ale jak są porażki to trzeba się z nich wytłumaczyć. Nasza gra musi się poprawić - tu nie chodzi o jednego zawodnika, ale o wszystkich.
Aczkolwiek jesteś chyba jednym z nielicznych, który zawsze wyjdzie do mediów.
- To nie czas, żeby chować głowę w piasek i na kogoś się teraz obrażać. Myślę, że jestem pierwszym, który jak coś idzie w złą stronę, to wyjdzie do dziennikarzy i o tym mówię.