Nie da się ukryć, że jest to główny podtekst nadchodzącej konfrontacji. Czy Hiszpan odbierze Białej Gwieździe komplet punktów? On sam unikał zuchwałych deklaracji. Ma bowiem świadomość, że przynajmniej w teorii nie dysponuje tyloma atutami co wicemistrz Polski a wsparcie kibiców będzie po stronie rywalek. - Uważam, że Fenerbahce Stambuł zdecydowanie wybija się ponad resztę. Dysponuje absolutnie największym potencjałem. Wisłę oraz Nadieżdę Orenburg umieściłbym na drugim miejscu. Kolejni uczestnicy są już trochę słabsi, choć tutaj nie dopatrywałbym się kolosalnych różnic. Pomijając Turczynki, każdy może pokonać każdego - ocenia sytuację w grupie Jose Ignacio Hernandez.
Wśród jego podopiecznych należy wyróżnić choćby Fridę Eldebrink. Szwedka zaimponowała szczególnie na ostatnich mistrzostwach Europy, gdzie wraz ze swoją siostrą bliźniaczką stanowiły o obliczu skandynawskiej reprezentacji. Niewiele dzieliło je nawet od prawdziwej sensacji, mianowicie wyeliminowania Francuzek.
Pod koszem zaś operuje m in. Laura Nicholls. Styl 24-latki może nie obfituje w efektowne zagrania jednak właściwie zawsze wykonuje sporo pożytecznej pracy.
Miejscowe muszą pamiętać aby utrzymać odpowiednią koncentrację. Dwie poprzednie potyczki pod tym względem wypadły zadowalająco, zatem istnienie realna szansa, iż dłuższe przestoje zostały wyeliminowane. - Miewałyśmy faktycznie pewne kłopoty. Wystarczy przypomnieć sobie na przykład początek spotkania w Toruniu z tamtejszą Energą. Coach mówi żeby spróbować wtedy jakiejś kontry, zacieśnić obronę, trafić dwa, trzy razy z rzędu i następuje rozluźnienie. Potem wraca nasz normalny tryb - mówi Agnieszka Szott-Hejmej.
W porównaniu do poprzedniej edycji rozgrywek team preferuje znacznie wszechstronniejszy basket, co uchodzi za jego atut. Dzięki temu posiada szerszą gammę zagrań i utrudnia życie potencjalnym oponentom. Taki kierunek działań powinien też znaleźć pozytywne odzwierciedlenie na arenie międzynarodowej. - Zrozumienie wzajemnych intencji, zamiarów stanowi podwalinę pod pomyślne działania. Dużo zawdzięczamy wszechstronności. Dysponujemy paroma koszykarkami potrafiącymi zaskoczyć. Naszym zadaniem jest prezentować się jak najlepiej, doskonalić poszczególne zagrywki, więc kiedy wyjdziemy na boisko dołożymy wszelkich starań aby zwyciężyć wysoko - twierdzi Allie Quigley.
Postawa jej oraz dwóch pozostałych dziewczyn występujących także za Oceanem daje powody do optymizmu. Wedle oczekiwań mocno podniosły wartość kolektywu i obecnie uchodzą za nieodzowny element pierwszej piątki bądź podstawowej rotacji. Przed rokiem nie obserwowało się podobnego monolitu. - Stanowimy mieszankę wszechstronności. Mamy już niemałe doświadczenie. Część doskonale pamięta choćby poprzednie finały BLK i jest mądrzejsza o tamte wydarzenia. Dodatkowo świetnie układają się relacje wewnątrz grupy, efektem czego tworzymy swego rodzaju jedność - sądzi Erin Phillips i zaraz dopowiada. - Poprzednia edycja rozczarowała. Niemniej w sporcie nie istnieje pojęcie constans. Zawsze przytrafi się dołek, często kiedy ludzie najmniej go oczekują. Każda dyscyplina charakteryzuje się czymś podobnym. Nawet prawdziwi wojownicy upadają żeby obudzić w sobie ten niepowtarzalny ogień i pragnienie sukcesu. Jego wykorzystanie pozwala napisać wspaniałą historię.
Początek meczu w środę o godzinie 18 30.