Wyrównać rachunki - zapowiedź meczu Wisła Can Pack Kraków - CCC Polkowice

Całkiem niedawno "Pomarańczowe" w bezprecedensowy sposób odebrały mistrzostwo Białej Gwieździe. Teraz historia zaczyna pisać nową kartę. Na krajowym podwórku póki co lepiej wypadają krakowianki.

W ligowej hierarchii minimalnie wyprzedzają one swojego największego rywala i do tej pory jako jedynie nie zaznały goryczy porażki. Nastroje wewnątrz teamu pewnie byłyby jeszcze lepsze gdyby okazalej wypadła inauguracja Euroligi. Tam jednak wiślaczki musiały uznać wyższość Rivas Ecopolis Madryt, prowadzonego notabene przez ich byłego szkoleniowca, Jose Ignacio Hernandeza. - Przeciwniczki zaprezentowały twardą defensywę, a ponadto potrafiły wykorzystać nasze błędy. Przede wszystkim popełniliśmy za dużo strat, aż 20. W takiej sytuacji ciężko zwyciężyć, zwłaszcza jeśli rozmawiamy o pucharach - analizował obecny coach wicemistrzyń kraju, Stefan Svitek.

Dolnośląska ekipa na międzynarodowej arenie również nie zachwyciła. Niespodziewanie uległa zespołowi z Wilna, który delikatnie mówiąc daleko ma do potentatów. Wpadkę tą o tyle ciężko usprawiedliwić, że sztab szkoleniowy dysponował już ostatnimi wzmocnieniami - Janel McCarville i Jeleną Skerovic. Poziom ich zgrania stanowi osobną kwestię, ale mimo wszystko końcowy rezultat powinien wyglądać inaczej. - W następnych meczach musimy większą uwagę przykładać do defensywy oraz walki na tablicach. Jako team mamy sporo do poprawienia, aby w kolejnych spotkaniach wyglądało to lepiej - mówiła wspomniana amerykańska podkoszowa.

Kogo zatem uznać za faworyta nadchodzącej potyczki? Pod względem ogólnego potencjału, wszechstronności i co za tym idzie możliwości dopasowania różnych wariantów taktycznych niewielka przewaga wydaje się być po stronie gospodyń, które posiadają bardzo wyrównany skład. Przypuszczalnie czołową rolę odegra... eks koszykarka CCC, Jantel Lavender. Właśnie ona zwykle przejmuje duży ciężar odpowiedzialności, między innymi w trudnych momentach.

Polki też generalnie nie zawodzą. Zresztą dwie z nich - Agnieszka Szott-Hejmej i Justyna Żurowska współtworzyły pierwszą piątkę również w środowej potyczce, a przecież tutaj limit dwóch rodzimych graczy nie obowiązuje. To najlepiej pokazuje, iż w porównaniu do poprzednich miesięcy małopolską drużynę cechuje większa równowaga.

Główną "armatą" polkowiczanek natomiast pozostaje Belinda Snell. Jeśli miejscowe chcą triumfować muszą dołożyć wszelkich starań aby Australijka nie dochodziła do czystych pozycji. W innym przypadku od razu wykorzysta choćby pół metra wolnej przestrzeni. Dodatkowo krwi może im napsuć Valerija Musina. Rosjanka zwłaszcza ubiegłe finały ekstraklasy zwieńczyła fantastycznymi występami, zatem o lekceważącym podejściu ze strony srebrnego medalisty nie ma prawa być mowy.

Na koniec warto wyróżnić Skerović. Doświadczona rozgrywająca w minionej dekadzie przez długi czas pożytkowała swoje umiejętności w hali przy ulicy Reymonta, urastając do rangi absolutnie wybitnej postaci. W weekend stanie naprzeciwko dawnego klubu i to przywdziewając trykot najgroźniejszego oponenta.

Początek meczu w sobotę o godzinie 17.45. Transmisja na kanałach Sportklub i TVP Wrocław.

Źródło artykułu: