Wojciech Kamiński: Tak rzucając nie da się wygrać meczu

Trener Rosy zdaje sobie sprawę, jak bolesną lekcję basketu otrzymał od Stelmetu jego zespół. - Muszę przeprosić kibiców za naszą postawę - powiedział po poniedziałkowym meczu Wojciech Kamiński.

To miało być koszykarskie święto w Radomiu. Już w pierwszej kwarcie, wygranej aż 28:9, Stelmet sprowadził gospodarzy na ziemię. - Rywal zagrał bardzo dobry mecz, a ja muszę przeprosić kibiców za naszą postawę - powiedział po zakończeniu poniedziałkowego spotkania trener Rosy.

Zawodnicy klubu z Mazowsza zanotowali katastrofalną skuteczność w próbach za trzy punkty, trafiając zaledwie 2 na 23 rzuty (8,7 procenta!). Dla porównania, zielonogórzanie 7 na 20 (35 procent). - Kompletnie nie radziliśmy sobie z rzutami z dystansu - przyznał Wojciech Kamiński. - Tak rzucając, będzie nam ciężko wygrać cokolwiek. Nie mamy wielkich centrów, więc jeśli nie zrobimy miejsca pod koszem przez rozciągnięcie obrony, to będzie nam się grało tak, jak to było teraz - dodał.

Po serii trzech zwycięstw z teoretycznie słabszymi rywalami przyszły dwie porażki - w ubiegły weekend w Słupsku i w poniedziałek u siebie z mistrzem Polski. - Przegraliśmy dwa spotkania, ale nie ma się co załamywać. Stelmet i Energa pokazały nam miejsce w szeregu - podkreślił "Kamyk".

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Szkoleniowiec Rosy już wcześniej spokojnie wypowiadał się na temat szans prowadzonej przez siebie drużyny. - Nie ma co składać jakichś buńczucznych deklaracji. Było kilka dobrych fragmentów (w starciu ze Stelmetem-przyp.red.), gdy z minus 20 wygrzebaliśmy się na minus 6. Zabrakło jednak doświadczenia i umiejętności - zaznaczył opiekun.

Jako przykład dla swoich graczy podał Kamila Chanasa. - To zawodnik, który wychodzi z ławki i jest w stanie grać jak profesor. Znam go i wiem, że go na to stać. Dla nich to, co jest rutyną, dla nas jest czasami szczytem możliwości - zakończył Kamiński.

Szkoleniowiec Rosy musiał przełknąć gorzką pigułkę
Szkoleniowiec Rosy musiał przełknąć gorzką pigułkę
Źródło artykułu: