Michał Wołoszyn: Nie stawiamy na piękne zwycięstwa

Dąbrowianie pokonali rywali z Kutna po emocjonującym pojedynku. Dla Michała Wołoszyna był to o tyle ważny mecz, iż wrócił on na boisko po urazie i zaprezentował się z bardzo dobrej strony.

W spotkaniu MKS-u z Polfarmexem Kutno nie zabrakło dramaturgii, a po walce z wygranej mogli cieszyć się dąbrowianie. Choć mówi się, że zwycięzców się nie ocenia, to Zagłębiacy nie zaprezentowali się ze swojej najlepszej strony.

- Może ten mecz nie był najlepszy w naszym wykonaniu, ale graliśmy z zespołem z czołówki ligi, więc spodziewaliśmy się ciężkiej walki. Nie stawiamy na piękne zwycięstwa, chociaż teoretycznie mamy pierwszy atak w lidze, w tym spotkaniu rzuciliśmy 90 punktów, może był to szarpany mecz natomiast wpadło dużo punktów, nasze błędy staraliśmy się niwelować wolicjonalnymi cechami charakteru. Mecz może ładny nie był, ale najważniejsze jest zwycięstwo, bo tak naprawdę za tydzień czy dwa już nikt nie będzie pamiętał czy ten pojedynek był ładny czy nie, tylko czy mamy dwa punkty i jak wysoko jesteśmy w tabeli. Graliśmy z Polfarmexem, który kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa, więc było to spotkanie za trzy punkty - przyznał Michał Wołoszyn, skrzydłowy dąbrowskiej ekipy.

Nie stawiamy na piękne zwycięstwa - przyznaje Wołoszyn
Nie stawiamy na piękne zwycięstwa - przyznaje Wołoszyn

Jednym z problemów koszykarzy MKS-u są przestoje w ich grze, które mogą zadecydować o ich porażce. W czwartej kwarcie spotkania z Polfarmexem Zagłębiacy wrzucili wyższy bieg i zdobyli 12 punktów z rzędu, wygrali tę odsłonę 25:18, a cały mecz 90:83.

- Może nie jest to główna cecha charakteru naszej drużyny w tym sezonie, ale troszeczkę gramy falami. Niestety, w tym momencie tak gramy. Nie jest to najlepsze, co możemy pokazać. Nasza postawa zmienia się jak przebieg sinusoidy. W tych momentach, kiedy gramy dobrze, na dużej intensywności, naszym zadaniem jest nauczyć się, żeby ta sinusoida nie spadała w dół, ale by przechodziła w wykres funkcji stałej. Zamiast tego po dobrym początku jeszcze w premierowej kwarcie spuściliśmy z tonu i pierwszą połowę przegraliśmy różnicą trzech punktów. Natomiast wróciliśmy potem do gry, więc był to bardzo ważny moment meczu, bo gdyby rywale uciekli nam na naście punktów, to z takim zespołem jak Polfarmex trudno byłoby odrobić takie straty - zaznaczył.

Michał Wołoszyn powrócił po urazie uda w bardzo dobrym stylu. Swoje pierwsze spotkanie po kontuzji rozegrał w środę 6 listopada w ramach IBC, spędził wtedy na parkiecie 11 minut. W sobotę 9 listopada wszedł z ławki w meczu z Polfarmexem, rozegrał niemal 31 minut, zdobył 21 punktów i był najlepszym punktującym MKS-u.

- W miarę solidnie przepracowałem tydzień poprzedzający spotkanie z Polfarmexem, Bozia dała trochę zdrowia, by szybciej wrócić po dosyć groźnym urazie. Nie mogę powiedzieć, żeby w meczu coś przeszkadzało mi na boisku, może płuca trochę słabiej działały, ale wytrzymałem niemal 31 minut, więc świadczy to o tym, że byłem dobrze przygotowany do pojedynku - wyjaśnił.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Komentarze (0)