Po meczu z Polpharmą Starogard Gdański prezes Zbigniew Pyszniak udzielił na naszych łamach wywiadu, w którym nie pozostawia "suchej nitki" na swoich podopiecznych. Jasno daje do zrozumienia, że jak tak dalej będzie wyglądała gra tarnobrzeżan to wielu zawodników może się martwić o swoją przyszłość. Działacze rozstali się już z Chasem Simonem, który wyjechał do Stanów Zjednoczonych, żeby przejść operację. Nie da się ukryć, że pojawił się wakat na pozycji rzucającego.
- Nie da się ukryć, że w tej ekipie brakuje takiego typowego combo-guarda, strzelca. Zwróćmy uwagę na fakt, że w tamtym roku mieliśmy Jakuba Dłoniaka, który w tych najważniejszych momentach potrafił wziąć na siebie odpowiedzialność. W tych trudnych momentach doskonale wiedział, co zrobić z piłką. Potrafił z rzędu trafić dwie, czy nawet trzy "trójki". Takiego gościa nam teraz brakuje, który w sytuacjach kryzysowych bierze grę na siebie - podkreśla prezes tarnobrzeskiego zespołu.
Dłoniak świetnie radził sobie w Jeziorze w poprzednim sezonie. W ciągu 33 minut notował średnio 20,1 punktów. Teraz w Radomiu jest nieco gorzej - 10,2 pkt.
- Zastanawiamy się nad tym, co zrobić. Może pokusimy się o ściągnięcie jakiegoś gracza z wyższej półki ze Stanów Zjednoczonych, kosztem jakiegoś zawodnika z naszego składu - podkreśla Pyszniak.
Jakie zmiany zajdą w Jeziorze Tarnobrzeg? W niedzielny wieczór ekipa z Podkarpacia gra na własnym boisku z AZS-em Koszalin.
Po co ponosić koszty - można bezkosztowo czyli powinien to być "Młody rozgrywający walczący o minuty w PLK. Syn prezesa Siarki Jezioro Zbigniewa." Czytaj całość