NBA: Przełamanie Wizards, 14 punktów Gortata

Washington Wizards przerwali serię czterech porażek z rzędu, pokonując u siebie Minnesotę Timberwolves 104:100. [tag=6711]Marcin Gortat[/tag] zdobył 14 punktów dla Czarodziejów.

Marcin Gortat spędził na parkiecie 31 minut, w czasie których imponował skutecznością. Trafił siedem z dziesięciu prób z gry, co dało naszemu rodakowi 14 punktów. Łodzianin zebrał również siedem zbiórek (więcej miał tylko Webster) oraz zanotował dwie asysty. Gortat w ośmiu z dziesięciu spotkań tego sezonu zdobywał przynajmniej 10 punktów.

Czarodzieje z Waszyngtonu wygrali dopiero po raz trzeci w obecnym sezonie. W meczu z Leśnymi Wilkami wcale nie było jednak łatwo, zwłaszcza że w drugiej kwarcie goście prowadzili aż 55:39. Podopieczni Randy'ego Wittmana w porę się jednak zreflektowali i dzięki świetnej trzeciej odsłonie (30:19) wrócili do gry, odrobili straty i mieli więcej szczęścia w końcówce.

Bohaterem gospodarzy okazał się John Wall, którego 16 asyst (wyrównany najlepszy wynik w karierze) napędzało ofensywę Wizards. Gospodarze mnóstwo punktów zdobyli po szybkich kontrach, które idealnie rozprowadzał lider stołecznej ekipy. 25 punktów rzucił Bradley Beal a Martell Webster celną trójką na 42 sekundy przed końcową syreną postawił kropkę nad "i".

- Na początku meczu byliśmy w małym letargu. Nie dyktowaliśmy swoich warunków w defensywie. Po przerwie na szczęście udało się to zmienić - powiedział Wittman.

Wśród pokonanych 25 punktów wywalczył Kevin Love, choć tylko dziewięć w ostatnich trzech kwartach. Gorzej niż zwykle spisał się Kevin Martin, autor ledwie 11 oczek.

W środę Wizards zagrają kolejny mecz. Na wyjeździe spotkają się z Cleveland Cavaliers.

Washington Wizards - Minnesota Timberwolves 104:100 (27:34, 24:29, 30:18, 23:19)
(Beal 25, Nene 20, Webster 17 - Love 25, Brewer 16, Pekovic 13)

Czwarty mecz z rzędu wygrali mistrzowie NBA. Miami Heat bezproblemowo ograli Atlantę Hawks 104:88, mimo że zabrakło w ich szeregach Dwyane Wade'a a LeBron James wywalczył tylko 13 punktów.

W ekipie Żaru błyszczeli tym razem inni. W ciągu 25 minut świetne statystyki wykręcił Chris Bosh, który zdobył 19 punktów przy skuteczności 8/9 z gry. 17 punktów z ławki dorzucił niezawodny Ray Allen, z kolei Mario Chalmers zdobył dziewięć punktów z rzędu w trzeciej kwarcie, pieczętując wygraną.

- Chcemy mieć wszystkich zawodników w pierwszej piątce, ale zdrowie jest najważniejsze - przyznał James na temat szóstej innej rotacji starting five w tym sezonie. - Mamy na szczęście szeroką rotację i wielu graczy może wskoczyć do piątki i odgrywać kluczowe role - przyznał.

Detroit Pistons pokonali New York Knicks po raz pierwszy od 2011 roku. Rodney Stuckey zdobył 15 ze swoich 21 punktów po przerwie, a Josh Smith dołożył 19 oczek dla Tłoków, które miały przed tym meczem siedem meczów bez wygranej nad Knicks.

- Jesteśmy atletyczni i mamy odpowiedni wzrost. Powinniśmy więc tak jak dzisiaj w kolejnych spotkaniach. Musimy uporządkować naszą grę w defensywie i wykorzystywać ją jako atut w następnych meczach - przyznał Smith.

Gospodarze prowadzili 71:63 po trzech kwartach, a ostatnią część otworzyli serią 7:0. Goście już się nie podnieśli, choć na chwilę zniwelowali straty do czterech oczek.

Carmelo Anthony z 25 punktami był najlepszym snajperem Knicks, którzy z bilansem 3-7 notują wyjątkowo nieudany początek sezonu.

Pozostałe mecze:

Detroit Pistons - New York Knicks 92:86
(Stuckey 21, Smith 19, Monroe 16 - Anthony 25, Smith 18, Bargnani 13)

Miami Heat - Atlanta Hawks 104:88
(Bosh 19, Allen 17, Chalmers 14 - Scott 15, Horford 12, Antic 12)

Houston Rockets - Boston Celtics 109:85
(Jones 24, Beverley 16, Harden 15 - Lee 17, Bradley 11, Sullinger 10)

Sacramento Kings - Phoenix Suns 107:104
(Cousins 27, Thomas 19, McLemore 19 - Green 23, Marcus Morris 19, Frye 17)
 
Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas

Źródło artykułu: