Mimo ośmiopunktowej straty nikt w obozie sopockim nie zamierza odpuszczać rewanżowego starcia z Energą Czarnymi Słupsk. To zresztą na naszych łamach podkreślał Michał Michalak. - Czeka nas trudne zadanie i tego nie ma co ukrywać. Jedziemy jednak z myślą o zwycięstwie i awansie do kolejnej rundy Pucharu Polski. Nie poddamy się i na pewno wyjdziemy zaangażowani na ten pojedynek - mówił młody rzucający Trefla Sopot.
Jednakże w Słupsku również panują bojowe nastroje. Czarni zwietrzyli swoją szansę w tym dwumeczu. W pierwszym meczu mimo braku trzech zawodników - Michała Nowakowskiego, Keitha Wrighta oraz Rodericka Trice'a, słupszczanie wygrali pewnie 77:69 i teraz to oni są w dogodniejszej sytuacji. - Nastroje w drużynie są pozytywne. Spodziewamy się bardzo ciężkiego i zaciętego meczu, Trefl na pewno przyjedzie podrażniony ostatnią porażką z nami i będzie robił wszystko, żeby środowe spotkanie wygrać. My z kolei na pewno się nie poddamy i damy z siebie wszystko, abyśmy to my byli w lepszych nastrojach po meczu - mówi Jarosław Mokros, koszykarz Energi Czarnych Słupsk.
Podopieczni Andreja Urlepa do tego meczu podejdą podbudowani kolejnym zwycięstwem ligowym - tym razem z Asseco Gdynia. Po 13 punktów w tym meczu zdobyli Garrett Stutz oraz wspomniany wcześniej Trice i to oni zapewne będą decydować o obliczu Czarnych w środowym spotkaniu.
- Kluczem na pewno będzie obrona. Trefl jest bardzo ofensywnym zespołem i trzeba będzie ich powstrzymać. W każdym spotkaniu zdobywają niemal 90 punktów. My z kolei musimy zagrać swoje, czyli przede wszystkim zespołowo, nieustępliwie i z wiarą w zwycięstwo - podkreśla Mokros.