We wtorkowym pojedynku faworyt mógł być tylko jeden. Koszykarze z Kutna są czołową drużyną na zapleczu TBL. Siedlczanie natomiast w tym sezonie rywalizują na II-ligowych parkietach. Mimo różnicy jednej klasy rozrywkowej, w pierwszej połowie ekipa z Mazowsza była równorzędnym przeciwnikiem dla przyjezdnych.
- Źle rozpoczęliśmy pojedynek w obronie. W ataku było w porządku, jednak w defensywnie nie byliśmy dobrze skoncentrowani i o to mam do chłopaków pretensje. Powinniśmy stanąć mocniej w obronie i dać sobie rzucić około 50 punktów w całym spotkaniu. Zagraliśmy ostatnio dobry mecz i gdzieś ta koncentracja uciekła - przyznał dla portalu SportoweFakty.pl Jarosław Krysiewicz.
Ostatecznie Polfarmex pewnie pokonał niżej notowany SKK 87:70. Dla gości było to drugie zwycięstwo w przeciągu kilku dni. Wcześniej w ligowym spotkaniu ekipa z Kutna rozbiła na własnym parkiecie Stal Ostrów Wielkopolski.
- Stal nie jest w kryzysie. My zagraliśmy dobre zawody w obronie, byliśmy świetnie przygotowani. Ciężko mówić o kryzysie drużyny rywali. Mnie takie opinie zawsze denerwują, kibice łatwo oceniają formę zespołów. W jednej drużynie jest trener i w drugiej. Wszystko zależy od postawy zawodników, to oni wykonują polecenia na boisku. Uważam, że Stal Ostrów ma dobry zespół i na pewno będą groźni - analizuje opiekun zespołu z Kutna.
W niedzielę brązowy medalista ubiegłych rozgrywek rywalizować będzie w Pruszkowie z miejscowym Zniczem. Podopieczni Michała Spychały w ostatniej kolejce doznali bolesnej porażki na własnym parkiecie z Astorią Bydgoszcz. Czy ekipa z Mazowsza będzie w stanie podjąć wyrównaną walkę w wyżej notowanym przeciwnikiem?
- Do każdego spotkania podchodzimy z myślą, żeby go wygrać. Polfarmexowi ze Zniczem Pruszków zawsze gra się ciężko. Od kiedy jestem trenerem zespołu z Kutna to często spotkania te są emocjonujące, dużo jest w nich dobrej obrony. Pruszków przegrał dwa mecze na swojej hali i z pewnością będą szukali zwycięstwa z moim zespołem. Gospodarze na pewno nam nie odpuszczą nawet na centymetr. Jest to drużyna z charakterem - kończy Jarosław Krysiewicz.