Paweł Leończyk: To nie była komfortowa sytuacja

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Treflowi nie udało się odrobić strat z pierwszego spotkania z Energą Czarnymi Słupsk i sopocianie pożegnali się z rozgrywkami Intermarche Basket Cup.

- Tak naprawdę to tę rywalizację ustawiła czwarta kwarta pierwszego meczu w Sopocie. To był ten główny powód, dlaczego nam się nie udało przejść do kolejnej fazy. Do Słupska przyjechaliśmy z myślą, że trzeba odrabiać straty, więc na pewno nie byliśmy w komfortowej sytuacji. W rewanżu, poza pierwszą kwartą, graliśmy naprawdę nieźle, walczyliśmy, ale niestety na nic to się zdało - mówił po zakończeniu środowego spotkania Paweł Leończyk. Sopocki skrzydłowy w tym meczu zdobył 10 punktów.

On i jego koledzy bardzo słabo weszli w to spotkanie, bo po pierwszej kwarcie przegrywali 10:26. Ta pierwsza kwarta definitywnie przekreśliła szanse sopocian na awans do kolejnej fazy. - W pierwszej kwarcie nie było właściwej energii, nie wyszliśmy z takim nastawieniem jak Czarni Słupsk, że będziemy twardo walczyć i bić się o każdą piłkę. Nasze nastawienie zmieniło się w drugiej kwarcie, ale było już za późno na odrabianie strat - dodał Leończyk.

Leończyk o meczu z Czarnymi: To nie była wygodna sytuacja
Leończyk o meczu z Czarnymi: To nie była wygodna sytuacja

Sopocian bardzo zaskoczył w tym meczu Jordan Hulls, który rzucił aż 22 punkty. Przed spotkaniem gracze z Trójmiasta mieli nieco inny scenariusz na ten pojedynek. - Mieliśmy opracowany plan przed meczem, żeby pomagać nieco naszej piątce w rywalizacji z Garrettem Stutzem. Hulls trafił dwa pierwsze rzuty i poczuł się pewnie. To otworzyło trochę ten mecz, bo przez to, że pomagaliśmy naszej piątce, to on miał nieco więcej miejsca, żeby rzucać - podkreślał sopocki skrzydłowy.

Rozgrywający Trefla mieli wielki problem z przedarciem się przez zasłony, które stawiali zarówno Stutz, jak i Keith Wright. - Stutz zajmuje bardzo dużo miejsca na parkiecie i nasz obrońca musi go obiec i zawsze straci nieco czasu. Dużo grają tych pick&rolli i ich gra w sumie jest na tym oparta. Robią to naprawdę dobrze - ocenił Leończyk.

Gracze Dariusa Maskoliunasa mieli także spore problemy z powstrzymaniem Rodericka Trice'a, który z łatwością mijał sopocką defensywę. - Trice jest bardzo atletycznym zawodnikiem. Czasami jest tak, że jak dany gracz ma swój dzień, to bardzo ciężko go zatrzymać. On zawsze się uwolni, żeby rzucić. Trice rzuca z bardzo wysokiego pułapu, więc obrońca ma problem, żeby go sięgnąć - komentował Leończyk, który w tym meczu nie do końca był wykorzystywany przez swoich kolegów. - Tych piłek do mnie nie było w środę za wiele, więc starałem się poszukać innych możliwości zdobycia punktów - mówił sopocki skrzydłowy.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: