Dotychczasowe wyniki na pierwszoligowych parkietach jednoznacznie wskazują faworyta niedzielnego spotkania w hali "Centrum". Jeśli zakończy się ono innym wynikiem niż zwycięstwo dąbrowian, będzie to zaskoczenie.
Zagłębiacy przystępują do tego pojedynku z chęcią wygranej i udowodnienia swojej siły. W poprzedniej kolejce nawiązali oni walkę z Polskim Cukrem SIDEnem Toruń, a walkę o zwycięstwo przegrali w czwartej kwarcie. - Dobra trzecia kwarta i po niej słaba czwarta. W końcówce była to już gra błędów. Nasi najbardziej doświadczeni gracze nie udźwignęli ciężaru ostatnich trzech-czterech minut - mówił wtedy Wojciech Wieczorek. Żadnego rywala nie należy lekceważyć, więc dąbrowianie podejdą do starcia ze Spójnią skoncentrowani i zmobilizowani, lecz jednocześnie świadomi różnicy dzielącej obie drużyny.
Trwa dziewiąta kolejka ligowych zmagań, Spójnia dotychczas nie wygrała, a więc ma za sobą serię ośmiu porażek. Nic dziwnego, że nastroje w klubie nie są najlepsze. Ostatnio do dymisji podał się trener Ireneusz Purwiniecki, którego zastąpił Czesław Kurkianiec. W środę 20 listopada stargardzka ekipa rozegrała spotkanie w ramach IBC, w którym nieznacznie, bo 73:72 pokonała Basket Juniors Suchy Las i tym samym awansowała do dalszej części pucharowych rozgrywek.
Bezsprzecznym faworytem niedzielnej konfrontacji jest MKS, który jeśli chce zrealizować stawiany przed sobą cel walki o czołowe lokaty w lidze, a nawet awansu do ekstraklasy, nie może pozwolić sobie na gubienie punktów ze słabszymi rywalami. Jak dąbrowianie poradzą sobie w starciu ze Spójnią? W tym spotkaniu mało prawdopodobny jest występ Mateusza Dziemby, który jest silnym punktem MKS-u, gdyż boryka się on z urazem kolana.
MKS Dąbrowa Górnicza - Spójnia Stargard Szczeciński / niedziela, 24 listopada br., godzina 18