Dla Xaviera Alexandera poprzedni sezon był debiutem na europejskich parkietach. Zawodnik wielokrotnie podkreślał, że chciał zostać w drużynie i dalej reprezentować barwy Jeziorowców. Ostatecznie do podpisania kontraktu nie doszło, a sam Amerykanin pozostał bezrobotny. - Była szansa, że zostanę w Tarnobrzegu. To samo mogę powiedzieć o dalszej grze w Europie. W lecie jednak zdecydowałem, ze skorzystam z szansy i zagram dla Tulsy - zdradza skrzydłowy.
Dla pochodzącego z Oklahomy gracza to druga przygoda z drużyną Tulsa 66ers. - Od zawsze marzyłem, żeby kiedyś zagrać w NBA. Czuję, że to jest dobry krok w tym kierunku. Nie bez znacznia pozostaje fakt, że będę miał kontakt z rodziną i przyjaciółmi. Będą mogli oglądać moje mecze, bo mała odległość dzieli oba miejsca.
25-letni zawodnik przyznaje, że gra w Polsce była dla niego wielkim wyzwaniem. Obecny sezon drużyna z Tarnobrzega zaczęła bardzo podobnie jak poprzednie rozgrywki. - Szczerze mówiąc, nie znam wielu szczegółów związanych z zespołem. Wiem, że zostało paru graczy. Ciągle jestem w kontakcie z Nicchaeusem Doaksem. Cały czas ze sobą rozmawiamy. Trzymam kciuki za chłopaków - mówi Alexander.
Poza Stabill Jeziorem Tarnobrzeg w okresie letnim zawodnikiem zainteresowana była inna polska drużyna. Amerykanin nie chciał jednak zdradzić, o jaki zespół chodziło. Czy w przyszłości Amerykanin zagra jeszcze w Polsce? - Chciałbym, szczególnie w Tarnobrzegu. Walka i rywalizacja przed taką publicznością to przyjemność. Mam świetne wspomnienia, poznałem wielu wspaniałych ludzi. Może w przyszłości wrócę i wtedy uda się wywalczyć play off dla Tarnobrzega? - zastanawia się były podopieczny trenera Szczubiała.