Wszystko za sprawą zmian, jakie nastąpiły w Spójni Stargard Szczeciński. Trener Czesław Kurkianiec, który samodzielnie prowadzi zespół od 17 listopada szybko wpłynął na postawę swoich koszykarzy. W ostatnich meczach zagrali oni walecznie, a wraz z lepszą postawą powróciła również wiara we własne umiejętności. Pewności siebie mogło dodać pierwsze ligowe zwycięstwo nad Intermarche Bricomarche BM SlamStalą Ostrów. - W paru ostatnich meczach pokazaliśmy, że potrafimy grać. Czy to w pierwszej połowie, a później coś siadało w drugiej. W Dąbrowie było prawie cały mecz, bo przez ¾ wygrywaliśmy. Przyszedł ten czas, że pokazaliśmy, że potrafimy wygrywać. Fajnie gramy dla publiczności, zostawiamy serce na parkiecie, a przy tym jesteśmy jednym wielkim kolektywem - powiedział Marcin Stokłosa. Teraz Spójnia postara się poszukać pierwszego wyjazdowego sukcesu.
Stargardzianie ciągle zajmują ostatnią pozycję w tabeli, a trzy miejsca wyżej jest Znicz Basket Pruszków. Dla gospodarzy niedzielnego meczu będzie to bardzo ważny pojedynek. Mogą oni na półmetku rundy zasadniczej znaleźć się w pierwszej dziesiątce, która gwarantuje utrzymanie, ale w przypadku porażki Spójnia znacząco się do nich zbliży. Znicz w tym sezonie wygrywa tylko u siebie. Ograł już poznańską Politechnikę oraz sprawił niespodzianki pozostawiając w pokonanym polu MKS Dąbrowa Górnicza i Polfarmex Kutno. Punkty z Pruszkowa wywieźli natomiast niepokonani krośnianie i Astoria Bydgoszcz, która wyraźnie nie leży drużynie Michała Spychały.
W poprzednim sezonie dwa zwycięstwa w bezpośrednich starciach odniosła Spójnia, która w Pruszkowie wygrała 72:55. W tamtym spotkaniu zespół z Mazowsza był bardzo osłabiony. Trudno się jednak odnosić do tamtych konfrontacji, gdyż składy obu ekip zostały znacznie zmienione. W Spójni postawiono na miejscowych koszykarzy, a grono przyjezdnych zasilili dwaj byli zawodnicy Znicza: Adrian Suliński i Michał Kwiatkowski. Obaj spisują się różnie, lecz w ostatnich meczach podobnie, jak cały zespół notują zwyżkę formy. Spore ubytki nastąpiły również w kadrze Znicza. Uzupełniło ją kilku graczy z regionu występujących wcześniej w II lidze a także Przemysław Lewandowski i dobrze znany w Stargardzie Rafał Kulikowski. Skrzydłowy z Białegostoku po odejściu ze Spójni grał jeszcze w MKS-ie Dąbrowa Górnicza i SKK Siedlce. Z kolei inny podkoszowy, Adam Linowski w minionym sezonie był klubowym kolegą Jerzego Koszuty i Karola Pytysia. Wszyscy trzej grali dla AZS-u Radex Szczecin. Poszczególni koszykarze znają się zatem bardzo dobrze. Może im to ułatwić rywalizację na parkiecie, lecz jedno jest pewne. Nikt niedzielnego meczu nie odpuści, a przyjazne nastawienie powinno jedynie dominować na trybunach.
Najlepszym punktującym Znicza jest Linowski, który zdobywa średnio 12,7 punktu na mecz. Niewiele gorzej wypada Lewandowski, który ostatnie spotkania opuścił jednak z powodu kontuzji. Rywale muszą też uważać na Michała Aleksandrowicza i Michała Wojtyńskiego. Po drugiej stronie oprócz Sulińskiego ważnymi opcjami w ataku są Koszuta, Pytyś i główny kreator gry, czyli Stokłosa. Rozgrywający ma średnio pięć asyst i zdobywa ponad dziewięć punktów. Kluczowa walka może się jednak rozegrać pod tablicami. Tu statystyczną przewagę mają podkoszowi z Pruszkowa. Kulikowski oraz Linowski zbierają średnio ponad siedem piłek na mecz, a Pytyś i Wiktor Grudziński odpowiednio 6 oraz 5,2.
Znicz Basket Pruszków - Spójnia Stargard Szczeciński/nd 8 grudnia godz. 17:00.