Przed meczem z Anwilem Włocławek skrzydłowy Kotwicy Kołobrzeg, Karron Johnson, zdobywał przeciętnie 11,5 punktu w siedmiu meczach ligowych. W Hali Mistrzów koszykarz wyrobił swoją średnią, rzucając 12 oczek, lecz potrzebował do tego aż 18 prób z gry. Skuteczność na poziomie 33 procent (6/15 za dwa i 0/3 za trzy) daleka jest od optymalnej formy.
- To nie był dobry mecz w naszym wykonaniu i ja również nie grałem dobrze. Próbowałem się przełamać, ale niestety nie trafiałem. Obrona Anwilu był naprawdę efektywna, stąd tyle moich niecelnych rzutów - mówi 24-letni amerykański skrzydłowy.
Kotwica doznała we Włocławku porażki różnicą 26 oczek, 63:89, podtrzymując opinię jednego z najsłabszych zespołów ligi. Ostatnie cztery spotkania Czarodzieje z Wydm przegrali łączną liczbą... 113 punktów.
- To ciężkie uczucie przegrać ten mecz. Trenerzy wykonali wielką pracę przygotowując nas do tego spotkania, ale w trzeciej kwarcie graliśmy tak, jakbyśmy się poddali. To nie jest tak, że nie mogliśmy zrobić więcej w tym meczu. Mogliśmy, ale niestety nie zrobiliśmy - dodaje Amerykanin.
Do przerwy Kotwica miała tylko pięć oczek strat do gospodarzy, 35:40, lecz po zmianie stron nie nadążała za Anwilem, którego grę charakteryzowały przede wszystkim kontry. - Biegaliśmy, staraliśmy się, trochę szarpaliśmy, żeby zmienić oblicze meczu, ale w trzeciej kwarcie straciliśmy rytm. Gdybyśmy w tej części spotkania grali tak skutecznie, jak w pierwszej połowie, mogłoby być inaczej. Niestety okazaliśmy się przegranymi - kończy Johnson.
[/b]