Wizards polegli po dreszczowcu, DD Gortata

Washington Wizards przegrali już trzeci mecz z rzędu, a bohaterem miejscowych po raz kolejny został podkoszowy, Al Horford. Bez zastrzeżeń spisywał się Marcin Gortat.

Washington Wizards ostatnich dni nie zaliczą do najbardziej udanych. Podopieczni Randy'ego Wittmana przegrali trzeci mecz z rzędu, a w grudniu już drugi po dogrywce. Drużyna ze stolicy uległa wówczas Milwaukee Bucks 105:109, a później nie sprostała również Denver Nuggets, przegrywając na finiszu 74:75. Podobna sytuacja miała miejsce piątkowej nocy w Atlancie.

Przyjezdni przez większość spotkania gonili rozpędzonych rywali, a prowadzenie objęli dopiero na niespełna dwie minuty przed zakończeniem spotkania, za sprawą trzypunktowego trafienia Johna Walla. Żadna z drużyn nie potrafiła już później umieścić piłki w koszu w ferworze walki, a do dogrywki doprowadził Al Horford, dwukrotnie trafiając z linii rzutów wolnych.

W doliczonym czasie kibice zgromadzeni w Philips Arena byli świadkami prawdziwego dreszczowca. Jastrzębie dyktowały warunki, ale cały czas nie potrafiły wyprowadzić "ostatniego, kończącego ciosu". Wizards walczyli ambitnie, co zaowocowało doprowadzeniem do kolejnego remisu. Akrobatycznym trafieniem popisał się tym razem Trevor Booker, który zakończył spotkanie z 24 punktami (12/19 z gry) i aż 14 zbiórkami na koncie.

Radość przyjezdnych nie trwała jednak długo... Gwóźdź do przysłowiowej trumny Wizards wbił wspominany wyżej Horford, notując kolejnego w swojej karierze game-winnera. Na wszystko potrzebował zaledwie 1,8 sekundy.

Podkoszowy był najlepszym graczem na boisku, zdobywając w sumie imponujące 34 punkty i 15 zebranych piłek, a Hawks po piątkowym triumfie mogą pochwalić się dodatnim bilansem 12-11. - Pracujemy nad tym w praktyce. Mieliśmy trzy opcje do wyboru. Rzucać miałem ja, Paul Millsap lub Kyle Korver. Pero Antić dał mi wspaniałe podanie... - komentował ostatnią akcję bohater piątkowego pojedynku, Al Horford.

Podsumowując jeszcze występy poszczególnych zawodników. Z kiepskiej strony zaprezentował się przede wszystkim John Wall, który zaaplikował zaledwie 6 z 22 oddanych rzutów. Pierwsze punkty w zawodowej karierze zdobył natomiast Otto Porter, a bez zastrzeżeń spisywał się Marcin Gortat. Polak, co prawda nie powstrzymał podkoszowych rywali, ale sam zapisał na swoim koncie 12 punktów na poprawnej skuteczności - 6/10 z gry, 10 zbiórek oraz 6 asyst. 29-latek popełnił też 4 straty. Wizards po porażce z Hawks, spadli już na ósme miejsce w Konferencji Wschodniej.

Atlanta Hawks - Washington Wizards 101:99 (21:19, 27:27, 23:15, 15:25, d. 15:13)

Hawks: Horford 34, Millsap 16, Korver 16, Teaque 12.
Wizards: Booker 24, Webster 15, Wall 13.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas

Komentarze (6)
Hard-A.M-en 42
14.12.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda czarodzieji, powinni wygrać ten mecz. 
avatar
Varsovia
14.12.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie Patryku takich byków robić nie wypada. Proponowałbym poprawić te "Jastrzebią z Atlanty". 
avatar
BzR
14.12.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
avatar
marulek
14.12.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Trzeba było zostawić Gortata na boisku, to by wyłapał tego loba pod koszem... 
avatar
j0zek
14.12.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I tak on uwaza sie za najlepszego rozgrywajacego ligi.