Eyenga gra na miarę oczekiwań?

Transfer Christiana Eyengi odebrano w Zielonej Górze jako hit transferowy. Mówiono o nim, że spokojnie zastąpi Quintona Hosleya. Czy w rzeczywistości tak się właśnie stało?

Christian Eyenga do Zielonej Góry przychodził wraz z Russellem Robinsonem oraz Craigem Brackinsem. Rodowity Kongijczyk nie trafiłby do Stelmetu, gdyby nie kilka znaczących faktów. Po pierwsze, to właśnie tutaj ma idealną szansę, żeby znów wrócić do poważnego basketu, czyli gry w lidze NBA. Po drugie, w Winnym Grodzie otrzymał bardzo dobre warunki oraz dwuletni kontrakt. Takie warunki bardzo odpowiadały skrzydłowemu, który w przeszłości grał m.in. dla Cleveland Cavaliers, czy Los Angeles Lakers.

- Z Christianem jest taki problem, że on jest szalenie atletycznym zawodnikiem, ale musi się wdrożyć w system. Przez to on wypadł w NBA. Po to przyszedł do Stelmetu, żeby się tego nauczyć - mówił w rozmowie z naszym portalem przed początkiem sezonu Tarek Khrais, agent zawodnika.

Prawda jest taka, że w Zielonej Górze oczekiwania w stosunku do Eyengi były olbrzymie. Spodziewano się, że z powodzeniem zastąpi Quintona Hosleya i będzie prawdziwym dominatorem zarówno na parkietach TBL oraz Euroligi. Spójrzmy na jego statystyki: w rozgrywkach polskiej ligi Eyenga średnio notuje 10,8 punktów oraz 4 zbiórki na mecz, z kolei w Eurolidze - 9,6 oczek oraz 4,9 zb. Eyenga ostatnio zabrał na temat swojej gry w rozgrywkach - Trzeba zrozumieć fakt, że dla mnie jest to pierwszy sezon w Eurolidze i wszystko jest dla mnie nowe. Jestem pierwszoroczniakiem w tych rozgrywkach. Nie chcę, żeby to była jakaś wymówka dla mnie, ale taka jest prawda - mówił Kongijczyk.

O jego grę i przydatność zapytaliśmy drugiego trenera Stelmetu - Andrzeja Adamka. - Można powiedzieć, że Christian ze swoimi możliwościami fizycznymi może się jeszcze rozwijać, o czym on doskonale wie, ale jak wszystko, wymaga to ciągłej i nieustającej pracy nad sobą, do której zresztą jest chętny. Druga strona medalu jest taka, że nic nie dzieje się od razu - przekonuje asystent Mihailo Uvalina.

Eyenga na pewno ma wielkie możliwości, ale nieco za często przydarzają się takie mecze, jak ten w piątek przeciwko Galatasaray Stambuł, kiedy to zdobył zaledwie dwa punkty (1/6 z gry). Aczkolwiek Quinton Hosley również potrzebował sporo czasu, żeby złapać ten odpowiedni rytm, co w konsekwencji dało mistrzostwo Polski drużynie z Zielonej Góry. Czy podobnie będzie w przypadku Kongijczyka?

Christian Eyenga zawodzi, czy wręcz przeciwnie?
Christian Eyenga zawodzi, czy wręcz przeciwnie?

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Komentarze (14)
avatar
wąż
15.12.2013
Zgłoś do moderacji
0
5
Odpowiedz
Będzie dobrze Christian :D:D:D 
avatar
Henryk
15.12.2013
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Powodzenia Christian !. 
avatar
Łukaszek z Falubazu
15.12.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Klasycznym przykładem na to jak grać przeciw Eyendze był mecz w Słupsku gdzie Eyenga w pięć minut rzucił 8 punktów po czym Urlep wziął czas zagęścił strefę podkoszową podwoił Krystianka, który Czytaj całość
avatar
pandada
15.12.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Eyenga jest od Hosleya tańszy i bez takiej renomy, nie jest równie wszechstronny ani doświadczony, więc trudno było sobie wyobrażać, że Hosleya zastapi. Jest szansa, że się rozwinie, ale tak by Czytaj całość
avatar
Zielonogórzanin
15.12.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jedyne co Eyenge ratuje to możliwości fizyczne i efektowna gra no i to, że jest mega sympatyczny. Rzutu koleś niema, ni to z gry i ni z wolnych. Czasami zagubiony na boisku. Broni słabo. Do QH Czytaj całość