Sobotnie starcie dziesiątej kolejki Tauron Basket Ligi zakończyło się przegraną AZS-u Koszalin 71:75. Przez niemal całą drugą połowę przyjezdni musieli "gonić" wynik. - Ciężko się gra w takim meczu i przeciwko takiej drużynie, która przez całą trzecią i czwartą kwartę prowadzi ośmioma, dziesięcioma punktami i nie przestaje atakować - przyznaje Gasper Okorn.
Trener Akademików zdaje sobie sprawę, iż zwycięstwo było w zasięgu jego drużyny. - Staraliśmy się zmniejszyć straty. W drugiej i trzeciej części mieliśmy swoje szanse, wróciliśmy do gry - mówi. - Dobrze podziałała na nas przerwa po trzeciej kwarcie, na początku czwartej odsłony wynik był jeszcze sprawą otwartą. Kluczowy moment przyszedł przy stanie 72:62 - kontynuuje.
Rosa przerwała więc udaną serię koszalinian. Zwyciężyli oni bowiem w trzech wcześniejszych pojedynkach - z Polpharmą, Kotwicą i Energą Czarnymi. - Nie jest tajemnicą, że przyjechaliśmy do Radomia w dobrych nastrojach po trzech wygranych z rzędu. Próbowaliśmy podtrzymać tę udaną serię, ale została ona przerwana i musimy rozpoczynać wszystko od początku - zapowiada Okorn.
Pod wodzą słoweńskiego opiekuna AZS spisuje się póki co bardzo dobrze. Po ważnym spotkaniu - obie ekipy sąsiadowały ze sobą w tabeli - musiał jednak przełknąć gorzką pigułkę. - Po tej porażce nie czuję się najlepiej. Wszystko jest jednak w porządku, mamy dobrą, silną drużynę, w której drzemią jeszcze spore rezerwy. Postaramy się "powstać" po tej przegranej. Przed nami bardzo dużo pracy i walki w każdym meczu - zaznacza.
Akademicy nie mają zbyt wiele czasu na odpoczynek i rozpamiętywanie porażki. - Musimy się odbudować, ponieważ w piątek czeka nas bardzo ważne spotkanie ze Śląskiem. Musimy być na nie gotowi. Nie ma co płakać, ale trzeba wziąć się w garść - kończy szkoleniowiec.