- Zagraliśmy najgorszy mecz w tym sezonie, zarówno w obronie, jak i w ataku. Nie ma co tutaj zbytnio dużo mówić o tym pojedynku... - tymi słowami pomeczową konferencję prasową zaczął David Dedek, trener Asseco Gdynia. Nie da się ukryć, że to spotkanie gdynianom po prostu nie wyszło. Byli o dwie klasy słabsi od Trefla Sopot, dla którego było to siódme zwycięstwo we własnej hali z rzędu.
- Graliśmy w tym meczu kompletnie niezespołowo. To był nasz największy problem tego dnia. W obronie popełnialiśmy błędy, które zazwyczaj się nam nie zdarzają, a w ataku głównie graliśmy indywidualnie. Częściowo można tłumaczyć mocną obroną przeciwnika, ale w sumie to żadne wytłumaczenie - dodawał trener Asseco.
Gdynianie w tym meczu byli gorsi w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła. Przegrali w zbiórkach (31-34), w asystach (9-17). Tak naprawdę na pochwałę zasłużyli jedynie Piotr Szczotka oraz A.J. Walton, którzy łącznie zdobyli 40 punktów. Zawiedli szczególnie Fedor Dmitriev i Łukasz Seweryn. Ten pierwszy rzucił zaledwie pięć oczek, z kolei były gracz Stelmetu w ogóle nie wpisał się na listę strzelców, mimo że oddał w całym meczu sześć rzutów.
- Co tutaj dużo mówić, przeciwnik był od nas lepszy w każdym elemencie. Słabo zagraliśmy w obronie i dlatego przegraliśmy to spotkanie - mówił wyraźnie niezadowolony Piotr Szczotka.