Szczególnie dużym zaufaniem trenera Tomasza Jankowskiego został obdarzony ten pierwszy. Polski rzucający zagrał aż 34 minuty. Było to pierwsze spotkanie w PLK dla Marcina Kosińskiego po 3 latach. Zawodnik był już w obecnych rozgrywkach w składzie Śląska Wrocław, lecz z przyczyn formalnych nie mógł pojawić się na parkiecie. Teraz liczy się na niego w stolicy Kociewia.
- Rzeczywiście, to już 3 lata od ostatniego meczu w ekstraklasie, ale poziom ligi znacząco spadł, więc nie jest to jakiś dramat - mówi nam Kosiński. - Na pewno potrzebujemy jeszcze czasu, aby wejść w rytm, bo jesteśmy nowi z Kevinem. Myślę, że popracujemy trochę z trenerem i będzie poprawa w grze, taka, że w końcu zaczniemy wygrywać - dodaje.
28-letni gracz często próbowany był na pozycji rozgrywającego, co przyniosło dobry efekt. Koszykarz w całym meczu zanotował 5 asyst, a to zdecydowanie więcej od Linasa Lekaviciusa oraz Ovidijusa Varanauskasa, czyli podstawowych playmakerów Kociewskich Diabłów.
- Będę grał tam, gdzie trener mnie będzie widział, tam gdzie będą potrzebny zespołowi i będziemy w końcu wygrywać i zdobywać punkty - podkreśla. - Wydaje mi się, że brakuje nam energii. Rozumiem, że drużyna przegrywa, ale sądzę, że tego właśnie potrzebujemy, a co najważniejsze zdecydowanie większej energii w obronie - kończy.