Obydwie drużyny miały przed tym spotkaniem sporo kłopotów. W piątek wieczorem, po problemach z powrotem do Polski przyleciała Rebecca Harris, która wraz z zespołem dopiero w sobotę przyjechała do Torunia. Podobny problem miała Lorin Dixon, która w grodzie Kopernika pojawiła się nieco ponad dwie godziny przed rozpoczęciem meczu.
Początek spotkania był dosyć ospały. Koszykarki obydwu drużyn grały spokojnie, tempo gry nie było zbyt wysokie. Torunianki nie mogły sobie poradzić z solidną obroną podopiecznych Kazimierza Mikołajca. Na tym etapie dużo skuteczniejsze były koszykarki Basket ROW Rybnik, które między innymi dzięki lepszej skuteczności z dystansu wygrały pierwszą połowę 39:33.
- Zagrałyśmy dobrze w pierwszej połowie, w drugiej miałyśmy już 12 punktów przewagi. Katarzynki zaczęły grać dobrze w obronie, ich nacisk spowodował nasze straty, przez które przegrałyśmy ten mecz - zauważyła koszykarka gości Joanna Kędzia.
Po powrocie z szatni Energa Toruń zmniejszyła straty do stanu 38:42. Jednak goście zdobyli wtedy aż 9 "oczek" z rzędu. Chwilę później sygnał do walki rzutem z półdystansu dała Matea Vrdoljak, ale rybniczanki odpowiedziały akcją 2+1 Jeleny Velinovic. Wtedy na tablicy wyników widniało 58:45 i to była największa przewaga gości w tym meczu. Jeszcze w trzeciej kwarcie torunianki zaczęły odrabiać straty. Katarzynki dopadły rywalki na ponad osiem minut przed końcem czwartej odsłony. Po trafieniu z dystansu Joanny Walich torunianki wyszły na jednopunktowe prowadzenie. Do końca regulaminowego czasu gry prowadzenie zmieniało się jeszcze sześciokrotnie i kibice przeżyli prawdziwą huśtawkę nastrojów.
Na dwadzieścia sekund przed końcem z półdystansu trafiła Weronika Idczak i gospodynie prowadziły w tym momencie 67:66. Zwycięstwo na szalę rybniczanek mogła przechylić Martyna Stelmach, ale koszykarka Basket ROW-u trafiła tylko jeden z dwóch przyznanych jej rzutów osobistych. Dlatego o losach wygranej zadecydowała dopiero dogrywka. Tam bezsprzecznie lepsze okazały się torunianki, które zdobyły aż 12 punktów z rzędu. Rozmiary porażki zmniejszyła z linii rzutów wolnych Rebecca Harris i ostatecznie Basket ROW Rybnik przegrał spotkanie w Toruniu 69:79.
- Myślę, że tylko kilka zawodniczek pokazało charakter w drugiej połowie. Dzisiaj nie powiem, że wygrała lepsza drużyna. Może mieliśmy więcej szczęścia i dlatego wygraliśmy ten mecz - stwierdził na pomeczowej konferencji prasowej Elmedin Omanić.
Takie rozstrzygnięcie oznacza, że Energa Toruń zapewniła sobie już awans do fazy "szóstek". Porażka rybniczanek praktycznie przekreśla szanse na obecność w gronie sześciu czołowych ekip ligi.
Energa Toruń - Basket ROW Rybnik 79:69 (16:19, 17:20, 21:21, 13:7, d12:2)
Energa:
M. Vrdoljak 19, J. Walich 17, W. Idczak 13, L. Dixon 12, P. Gulak-Lipka 10, R. Ratajczak 7, S. Dosty 1, J. Kućko 0, M. Wieczyńska 0.
Basket ROW: R. Harris 15, A. Gajda 14, A. Morowiec 13, J. Velinovic 13, J. Zielonka 5, A. Kuncewicz 4, M. Stelmach 3, J. Kędzia 2.