Wilki zostały spłoszone - relacja z meczu Wisła Can Pack Kraków - Wilki Morskie Szczecin

Krakowskie koszykarki nie zawiodły i w pierwszym noworocznym spotkaniu rozgrywanym przy własnej publiczności pokonały beniaminka ze Szczecina.

Adam Popek
Adam Popek

Gospodynie zgodnie z przypuszczeniami szybko objęły inicjatywę. Początkowo co prawda podobnie jak przeciwniczki grały zbyt nerwowo, ale nie przeszkodziło im to prowadzić po paru minutach 10:2. Pochwalić należało Allie Quigley. Legitymująca się węgierskim paszportem obwodowa co chwilę zaskakiwała rywalki rzutem z dystansu lub wejściem pod kosz. Oba te schematy miała świetnie opanowane. Dużą aktywność wykazywała takżeAgnieszka Szott-Hejmej. Polka doskonale uzupełniała wspominaną wcześniej koleżankę, wykorzystując swobodę zostawianą przez przyjezdne.

Formacja defensywna szczecinianek wielokrotnie zbyt wolno reagowała na boiskowe wydarzenia, co tworzyło w łatwy sposób okazje wiślaczkom do powiększenia ogólnego dorobku. Nie dziwiło zatem, że w 10 minucie wynik brzmiał 24:13.

Beniaminek próbował opierać swoje poczynania o Cathrine Kraayeveld, tyle że doświadczona środkowa najczęściej pudłowała. Zawodziły również inne Amerykanki - Naketia Swanier i Rezina Teclemariam. Poczynania obu chwilami przypominały wręcz streetball. Bez wątpienia też częściej mogły kierować podania pod adresem koleżanek, zwłaszcza, że one pokazały parę ciekawych zagrań. Aneta Kotnis oraz Klaudia Sosnowska w pierwszej połowie uzyskały najwięcej "oczek" spośród całej ekipy gości.
Wiślaczki po raz kolejny nie dały plamy i kontynuują passę zwycięstw Wiślaczki po raz kolejny nie dały plamy i kontynuują passę zwycięstw
Niemniej to nie wystarczało. Na ich poczynania odpowiedziała wprowadzona z ławki Zane Tamane. Łotyszka wedle poleceń trenera Stefana Svitka wchodziła pomiędzy defensorki oponenta, a gdy otrzymała piłkę i uniosła ją ponad głowę, wtedy nie było już możliwości powstrzymania. Tym samym długą przerwę małopolski kolektyw spędził wygrywając 40:24.

Po zmianie stron dystans dzielący obie drużyny nieco zmalał za sprawą Kotnis, która naprawdę zanotowała godny uwagi występ. Jednak na posterunku stałaJantel Lavender. Wystarczyło kilka inteligentnych podań Cristiny Ouvina w kierunku 25-letniej podkoszowej i Wisła znów odskoczyła. Generalnie cały czas kontrolowała sytuację, wobec czego nie musiała się specjalnie martwić o triumf. Tuż przed czwartą kwartą swoje "trzy grosze" dołożyła jeszcze Quigley. Krakowianki w ten sposób od pomyślnego końca dzielił mały kroczek.

Zaraz potem został on postawiony. Dzięki temu Biała Gwiazda nadal pozostaje niepokonana. W sobotę stoczy ostatni pojedynek rundy zasadniczej przeciwko CCC Polkowice. Zwycięstwo pozwoli zyskać ogromną przewagę mentalną nad Pomarańczowymi, które dotąd prezentowały formę na pewno niższą od zeszłorocznej, kiedy zdominowały ekstraklasę.

Wisła Can-Pack Kraków - King Wilki Morskie Szczecin 76:61 (24:13, 16:11, 17:21, 19:16)

Wisła Can-Pack: Quigley 19, Lavender 15, Szott-Hejmej 13, Tamane 11, McCray 8, Żurowska 8, Ouvina 2, Jujka 0, Pawlak 0.

King Wilki Morskie: Kotnis 17, Kraayeveld 9, Adamowicz 7, Maruszczak 7, Sosnowska 7, Teclemariam 7, Stasiuk 3, Mrozińska 2, Swanier 2.

Wisła Can Pack Kraków - King Wilki Morskie Szczecin 76:61

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×