W meczach z Treflem Sopot, AZS Koszalin oraz Anwilem Włocławek Paweł Kikowski oddał łącznie 19 rzutów z gry, ale... tylko cztery próby znalazły drogę do kosza. Zawodnik Śląska zawiódł w tych meczach i chciał się odbudować. Wydawało się, że mecz z Jeziorem Tarnobrzeg na własnym parkiecie będzie do tego idealny.
Rzucający Śląska świetnie wszedł w to spotkanie, bo po pierwszej kwarcie miał na swoim koncie już 13 punktów. Później nie było już tak dobrze, bo Kikowski dołożył siedem oczek.
- Zawsze sobie powtarzam, że po niżu przychodzi wyż. Wiedziałem, że zagram w końcu lepsze spotkanie. W meczu z Jeziorem była do tego dobra okazja i dobrze to po prostu wykorzystałem. Mam nadzieję, że z każdym kolejnym meczem będę szedł do góry z formą - mówi Kikowski, który był najlepszym strzelcem w zespole Jerzego Chudeusza.
- To spotkanie ułożyło się tak jak chcieliśmy. Od samego początku narzuciliśmy rywalom swoje nasze warunki gry. Wyszliśmy i pokazaliśmy przeciwnikom, że nie mają czego tutaj szukać. Już pierwsza kwarta była tego efektem - dodaje Kikowski.
Dla Śląska była to już szósta wygrana w tym sezonie. Dzięki temu wrocławianie awansowali na szóstą pozycję w tabeli. - Myślę, że ta praca, którą cały czas wykonujemy po prostu owocuje coraz bardziej - zapewnia Paweł Kikowski.