Od ostatniego meczu AZS Koszalin w Tauron Basket Lidze minęło dziewięć dni. 2 stycznia podopieczni Gaspera Okorna po dramatycznym spotkaniu przegrali z PGE Turowem Zgorzelec 97:102. Koszalinianie odrobili straty w czwartej kwarcie i na 0,3 sekundy przed końcem meczu wyszli na prowadzenie 88:86, ale z racji tego, że Darrel Harris wbiegł na boisko, sędziowie postanowili ukarać drużynę gości przewinieniem technicznym. W dogrywce lepsi okazali się zgorzelczanie.
- Próbowaliśmy przygotować się do spotkania z Treflem Sopot tak samo jak to zwykle robimy. Nie da się ukryć, że mieliśmy sporo czasu, bo nasz ostatni mecz rozgrywaliśmy ponad tydzień temu. Mocno przepracowaliśmy ten okres. Zawodnicy dawali z siebie wszystko. Jednakże trzeba podkreślić fakt, że treningi to nie to samo, co mecze. Mam nadzieję, że w spotkaniu z Treflem Sopot zaprezentujemy wszystko to, co wypracowaliśmy na treningach - podkreśla słoweński opiekun AZS Koszalin, który zdaje sobie sprawę z tego, że jego podopiecznych czeka trudne zadanie.
- Spodziewam się, że to będą bardzo trudne zawody dla nas. Jednakże gramy u siebie, więc trzeba zrobić wszystko, żeby zaskoczyć sopocian i wygrać. Trefl to bardzo dobra drużyna, w której znajduje się wielu doświadczonych koszykarzy. Na pozycjach rozgrywających mają dwóch dobrych graczy. Liderem tego teamu jest Waczyński, a na dodatek pod koszem też mają silną obsadę. Wykorzystują 10-osobową rotację w trakcie meczu. Jednym z ważniejszych elementów tego meczu będzie dobra gra na deskach i powstrzymanie pary Leończyk-Nicholson - ocenia Gasper Okorn.
Sopocianie do tego meczu również przystąpią podrażnieni, ponieważ w ostatniej kolejce łatwo ulegli na własnym parkiecie Stelmetowi Zielona Góra 66:85. - Jeśli ktoś za wyznacznik gry Trefla weźmie mecz ze Stelmetem Zielona Góra to jest w błędzie. To było najgorsze spotkanie sopocian w tym sezonie. To nie był prawdziwy obraz Trefla - zauważa Okorn.