Jestem załamany... - rozmowa z Marcinem Nowakowskim, kapitanem Stabill Jeziora Tarnobrzeg

Po bardzo słabej grze Stabill Jezioro przegrało kolejny mecz. Czy dalej z drużyną Dariusza Szczubiała? - Nie wiem co mam powiedzieć po takim meczu - stwierdza Marcin Nowakowski.

Bartosz Półrolniczak: Porażka chyba na własne życzenie, bo jakbyście zagrali z od początku z taką agresją jak w czwartej kwarcie wynik z pewnością byłby inny.
Marcin Nowakowski:

No to jest zdecydowanie porażka na własne życzenie. Nie wiem czemu tak się dzieje. Zabrakło nam skuteczności, mieliśmy naprawdę wiele otwartych pozycji i nie mogliśmy trafić, w ogóle tego nie wykorzystaliśmy. Jakbyśmy trafiali te rzuty, co normalnie robimy lepiej, to ustawilibyśmy sobie ten mecz i spokojnie wygrali. Tym bardziej, że Asseco nie pokazało tak naprawdę nic, by z nami na wyjeździe wygrać, ale jednak tego dokonali.

Znacznie lepsza postawa w obronie może was w jakiś sposób cieszyć?
-

Cieszyłoby nas zwycięstwo... Nic innego mnie ani moich kolegów po tym spotkaniu nie cieszy, nie ma żadnych pozytywów, absolutnie żadnych. Są same minusy, bo przegraliśmy po raz kolejny.

Pod koniec było trochę kontrowersji, chodzi o dwie akcje które decydowały o końcowym wyniku, twoim zdaniem te decyzje mogły być inne?
-

Nie jestem od oceniania pracy sędziów. Wszyscy, którzy byli na meczu widzieli te sytuacje, więc sami sobie mogą wyciągnąć wnioski. Nie powinniśmy dopuścić do takiej końcówki, ale zagraliśmy słabo zwłaszcza w drugiej kwarcie. Straciliśmy do przerwy znów prawie 50 punktów. Po przerwie wychodzimy i jest inna gra, straciliśmy ledwie 17 punktów, czyli wychodzi na to, że potrafimy bronić. Nie wiem czemu tak się dzieje, naprawdę ciężko jest mi coś po takim meczu powiedzieć.

Kolejne mecze będą z zespołami znacznie mocniejszymi od Asseco i patrząc przez ten pryzmat, to ta porażka może was boleć podwójnie.

- Zgadza się. W przypadku wygranej zbliżylibyśmy się do nich na punkt i byłby kontakt z czołową ósemką. Zostaje nam dalej pracować i wierzyć, bo mamy możliwości by grać lepiej, było naprawdę blisko.

Kapitan Jeziorowców nie zaliczy meczu z Asseco do udanych
Kapitan Jeziorowców nie zaliczy meczu z Asseco do udanych

W wielu meczach pokazaliście, że potraficie walczyć nawet z tymi mocniejszymi rywalami, ale czegoś brakuje by ten zespół na dobre zafunkcjonował.
-

Nie jestem w stanie powiedzieć czego. Pierwszą połowę gramy fatalnie, w drugiej zaczynamy coś walczyć i bronić. Widać, ze jak czasem nie idzie w ataku, a da się z siebie dwa razy tyle w obronie to i tak można walczyć i jakoś mecz wyszarpać. My do przerwy nie chcieliśmy tego spotkania wyszarpać obroną, chcieliśmy go wygrać atakiem, a tak się nie da. To nie był też nasz dobry dzień jeśli chodzi o rzuty, co zresztą pokazują procenty. Jakbyśmy trafiali jak zazwyczaj to byłaby pewna wygrana. Porażka boli tym bardziej, że Asseco absolutnie nic wielkiego nie grało.

Rafała Rajewicza też wam chyba brakowało, on jest takim dość walecznym zawodnikiem a w tym spotkaniu takiego impulsu wam chyba brakowało?
-

Przy takim składzie brak każdego gracza jest bardzo odczuwalny. Goffney dołączył, ale jest z nami zbyt krótko by coś mógł pomóc, albo żebym mógł go oceniać. Jestem załamany, drużyna również, bo czego innego się spodziewaliśmy.

Jak generalnie oceniasz sam transfer Goffney'a, może być wzmocnieniem?
-

Był z nami ledwie dzień i zagraliśmy mecz. Nie wiem w jakiej on jest formie. Jeśli dojdzie do swojej optymalnej dyspozycji na pewno nam się przyda, bo będzie groził na obwodzie rzutem. Jest wyższy od Weedena, więc na pewno może też dać więcej opcji w grze.

Dużo macie w tym sezonie zmian w składzie i na ławce trenerskiej. Może śmiesznie do zabrzmi w styczniu, ale może to była ostatnia zmiana i wreszcie czas na jakąś stabilizację?
-

Daj boże żeby tak się stało. Nie chcę już na to zrzucać winy, bo ten mecz w takim składzie jaki mamy spokojnie powinniśmy wygrać.

Kolejnym rywalem w lidze będzie PGE Turów, i chyba ciężko o jakikolwiek optymizm przed wyjazdem do Zgorzelca?
-

Nie mamy nic do stracenia. Pojedziemy walczyć, może zagramy na lepszej skuteczności jak z Asseco. Może będziemy mieli dobry dzień i zagramy znacznie lepsze spotkanie. Nie ma drużyny, której nie da się pokonać. My nie odpuszczamy i chcemy walczyć, bo to nasze zadanie.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: