Cztery porażki z rzędu koszalinian oraz przegrana Anwilu z Polonią w Warszawie przyniosły wielkie zmiany w obu klubach. W obu przypadkach doszło do roszad w sztabie szkoleniowym, zaś nad morzem dokonano również zwolnień dwóch koszykarzy.
Jeszcze nieco ponad tydzień temu Jeff Nordgaard był tylko skrzydłowym AZS, zawodnikiem, który miał za zadanie swoim doświadczeniem wspierać mniej ogranych kolegów z drużyny. Po porażce u siebie ze Zniczem Sokołów Jarosław, wydarzenia potoczyły się jednak bardzo szybko. Dotychczasowy szkoleniowiec AZS, Dariusz Szczubiał podał się do dymisji, zaś Amerykanina z polskim paszportem wezwano na rozmowy do władz zespołu. - Gdy dowiedziałem się, że chce się ze mną spotkać szef klubu, sądziłem, że chce mnie zwolnić. Tymczasem usłyszałem propozycję prowadzenia drużyny. Byłem zaskoczony, lecz skoro nadarzyła się okazja, to postanowiłem skorzystać - mówił dla jednej z gazet sportowych nowy trener koszalińskiego zespołu.
Ponadto sternicy AZSu postanowili rozstać się z Ramarem Smithem oraz Steffonem Bradfordem. Pożegnanie się z tym drugim może budzić spore wątpliwości, gdyż statystycznie był on jednym z lepszych zawodników koszalińskiej ekipy (około 17 punktów i 6 zbiórek na mecz).
W Anwilu z kolei pożegnano się "tylko" z trenerem. Zmago Sagadina zastąpił uwielbiany we Włocławku Igor Griszczuk. Białorusin podjął się nie lada wyzwania. Wszedł do zespołu skompletowanego przez Słoweńca i teraz swoją taktykę będzie musiał dopasować do materiału, którym dysponuje, a nie dobierać zawodników pod wcześniej przygotowaną strategię.
Faktem jest, iż debiutujący na ławce Anwilu Griszczuk dysponuje na papierze lepszym składem. Będący w doskonałej formie Gerrod Henderson to jednak trochę więcej niż obawiający się kolejnej kontuzji Dante Swanson. Dodatkowo nieźle radzi sobie Łukasz Koszarek, zaś Andrzej Pluta z pewnością będzie chciał udowodnić wszystkim, iż trzymanie go na ławce rezerwowych przez trenera Sagadina było dużym błędem. Anwil najprawdopodobniej będzie mógł liczyć również na skuteczną grę Serba Marko Brkicia, który jak dotąd rewelacyjnie odnajduje się w nowym otoczeniu.
Szansy na zwycięstwo ekipy z Koszalina należy upatrywać także w skutecznej grze na obwodzie, co brzmi dość dziwnie, gdyż w tym sezonie, by wygrać z Anwilem, powinno się szukać swoich szans pod koszem. Bliżej obręczy włocławianie mają bowiem do dyspozycji tylko Paula Millera, który delikatnie mówiąc zawodzi, oraz Stipe Modricia. Wspomniany Brkić, mimo iż ma 205 cm wzrostu, preferuje grę na obwodzie. Jednakże AZS dysponuje pod koszem tylko duetem George Reese - Ime Oduok. I choć ten pierwszy potrafi świetnie zagrać w ofensywie, to wolniejszy i coraz bardziej ospały Nigeryjczyk nie budzi już postrachu w szeregach rywala.
Trener Nordgaard z pewnością będzie mógł liczyć na najskuteczniejszego strzelca ekstraklasy, Portorykańczyka Javiera Mojicę. Zdobywający średnio prawie 22 oczka na mecz koszykarz to prawdziwa maszynka do rzucania punktów. Dobrze wykorzystany w ataku jest gwarantem nawiązania walki z Anwilem. Do pilnowania Mojici Griszczuk oddeleguje zapewne naprzemiennie Iana Boylana, który znany jest ze swych defensywnych umiejętności, oraz Bartłomieja Wołoszyna. - W meczu z AZS najważniejsza będzie obrona przeciw niskim zawodnikom. Mojica i Swanson są typowymi graczami ofensywnymi i musimy skupić się przede wszystkim na zatrzymaniu tej dwójki. Będzie to ciężki mecz, bo gramy na wyjeździe, a AZS Koszalin jest zawsze niebezpieczny we własnej hali. Przekonaliśmy się o tym chociażby w ubiegłym roku, ale teraz zapominamy o tamtym meczu i jedziemy po zwycięstwo - stwierdził Wołoszyn na łamach oficjalnego serwisu klubowego.
Która drużyna zatrze plamę na honorze i wyjdzie z potyczki zwycięsko? Czy wygrają goście czy może, jak przed rokiem, AZS rozgromi włocławian? Przekonamy się już w sobotę o godz. 18.00. Mecz odbędzie się Hali Gwardii w Koszalinie.