Od zeszłotygodniowego spotkania z Kotwicą Jakub Dłoniak notuje coraz lepszą dyspozycję. Zarówno w Kołobrzegu, jak i w środowym pucharowym starciu z MOSiR-em Krosno był jednym z najlepiej punktujących zawodników Rosy. Podobnie było w sobotę, przeciwko Enerdze Czarnym Słupsk. Rzucający zapisał na swoim koncie 15 "oczek" przy skuteczności 6/11 z gry.
- Jesteśmy drużyną, wygraliśmy i to jest najważniejsze. Nie mnie to oceniać - odpowiada, zapytany o ocenę swojego występu. - Jestem po to, żeby wspierać chłopaków, żebyśmy jak najlepiej razem prezentowali się na parkiecie - podkreśla.
Dzięki sobotniemu zwycięstwu radomianie zrównali się bilansem (8-7) z Czarnymi Panterami. - Cieszymy się bardzo z tego, że pokonaliśmy Czarnych. To jest bardzo ciężki przeciwnik, prowadzony przez dobrego trenera. Tym razem to my byliśmy górą i te punkty zostają u nas - mówi Dłoniak. Sobotnie spotkanie było jednym z najlepszych w wykonaniu zespołu z Mazowsza w bieżącym sezonie. Mogło się podobać licznie zgromadzonej publiczności. - Po to uprawiamy tę dyscyplinę. Gramy dla kibiców, chcemy cieszyć ich swoją dobrą dyspozycją - zaznacza.
Wygrana w piętnastej kolejce była dla Rosy trzecią z rzędu, licząc środową pucharową potyczkę w Krośnie. Nasz rozmówca jest zwolennikiem częstego grania. - Im więcej gramy, tym coraz lepiej się zgrywamy, poprzez zwycięstwa ta "chemia" rośnie - zwraca uwagę. - Musimy cały czas się wspierać, pomagać sobie i starać się wygrywać kolejne mecze - dodaje.
Czarni musieli radzić sobie bez swojego lidera, Rodericka Trice'a. Czy z tego względu gospodarzom grało się łatwiej? - Na pewno. On jest ich motorem napędowym, świetnie rzuca z wyskoku, świetnie penetruje, jest bardzo groźny w ataku, również dobrze broni - Dłoniak komplementuje rywala. - My wygraliśmy, Czarnym pewnie jest przykro z tego powodu, że on nie może grać, ale taki jest sport - kończy.