W pierwszym pojedynku Stelmetu z Rosą, mistrzowie Polski bez większych problemów pokonali grającą przed własną publicznością ekipę z Radomia 87:57. Liderami biało-zielonych w tym spotkaniu byli Kamil Chanas i Craig Brackins, którzy zdobyli po 14 punktów. W ekipie pod wodzą Wojciecha Kamińskiego najlepiej zaprezentowali się Kirk Archibeque i Elijah Johnson.
Podczas pojedynku zielonogórzan z Rosą, oczy wielu kibiców będą zwrócone przede wszystkim właśnie na wspomnianego Archibeque'a oraz Jakuba Dłoniaka. Rzucający zdobywał punkty dla zespołu z Winnego Grodu w sezonach 2010/2011 oraz 2011/2012. O ile w pierwszych rozgrywkach po powrocie ówczesnego Zastalu do najlepszej ligi w Polsce, Dłoniak był ważnym ogniwem drużyny (średnio dziewięć punktów i dwie zbiórki), to w trakcie kolejnego sezonu w wielu meczach nie dostał szansy na grę. Amerykanin z kolei świętował z zielonogórzanami brązowy medal TBL w sezonie 2011/2012 (prawie 11 oczek i osiem zbiórek na mecz). Mihailo Uvalin nie widział jednak środkowego w składzie na kolejne rozgrywki, przez co ten wylądował na Ukrainie, a potem w Gruzji.
Wspomniani gracze są aktualnie ważnymi ogniwami radomskiego zespołu. Obaj notują bardzo podobne statystyki pod względem punktów (Dłoniak 12,5 na mecz, Archibeque 12,3). Do tego dorobku Amerykanin zbiera prawie siedem piłek w każdym spotkaniu. W ekipie Rosy udanie prezentuje się też Korie Lucious, który średnio zdobywa ponad 11 punktów.
Podopieczni Wojciecha Kamińskiego zajmują obecnie 7. miejsce w TBL, lecz na swoim koncie mają tyle samo punktów co szósty Śląsk Wrocław i piąta drużyna w tabeli Energa Czarni Słupsk (o aktualnej kolejności decyduje stosunek tzw. małych punktów). Radomianie w ostatnim spotkaniu pokonali właśnie Czarne Pantery 87:77, a wcześniej nie dali szans Kotwicy Kołobrzeg, z którą wygrali różnicą 14 oczek.
Stelmet z kolei w ostatnim meczu w polskiej lidze odniósł zwycięstwo nad Energą Czarnymi Słupsk 81:73. Po tym spotkaniu drużyna pod wodzą Mihailo Uvalina przegrała dwa spotkania w Pucharze Europy. Pogromcami mistrzów Polski okazali się belgijski Telenet Ostenda (przegrana 74:76) oraz Valencia Basket (klęska 53:90).
W sobotę zielonogórskiej ekipie po raz kolejny nie pomoże kontuzjowany Przemysław Zamojski. Rzucający biało-zielonych wciąż odczuwa skutki urazu i nie chce ryzykować pogłębienia się kontuzji. - Sobotnie spotkanie z Rosą Radom odpuszczę z takiego względu, że moja kontuzja jest dość poważna i nie można jej zlekceważyć. Wszystko musi być wygojone do końca - powiedział "Zamoj".
Wydaje się, że faworytem sobotniego pojedynku w Winnym Grodzie są gospodarze. Przemawia za nimi aktualne miejsce w tabeli oraz wynik pierwszego spotkania w Radomiu. Jeśli biało-zieloni podejdą do meczu skoncentrowani i zagrają na maksimum swoich możliwości, to powinni odnieść kolejne ligowe zwycięstwo.
Spotkanie w hali Centrum Rekreacyjno-Sportowego w Zielonej Górze rozpocznie się o godzinie 18:00.