Czwarta kwarta. To wtedy doszło do przełomu. Radomianie byli już w tragicznym położeniu. Właściwie nie mieli żadnych szans na zwycięstwo. Nic bardziej mylnego. Zielonogórzanie popadli w taki kryzys, że przez kilka minut nie potrafili powiększyć swojego dorobku. Mało tego, zawodnicy Wojciecha Kamińskiego byli w transie i w kapitalnym stylu doprowadzili do emocjonującej końcówki.
Goście naciskali, naciskali, ale wycisnąć wygranej nie zdołali. Mistrzowie Polski wybrnęli z poważnych tarapatów, bo w kluczowym momencie Koszarek skutecznie punktował z linii rzutów osobistych. Mimo wszystko zawodnicy Mihaila Uvalina nie mogą być z siebie zadowoleni, bo w ostatniej odsłonie stracili aż 39 punktów. To wprost dramatyczny wynik.
Wcześniej wszystko toczyło się po myśli Stelmet. Obrońcy tytułu dobrze prezentowali się w ofensywie i mimo wahań kontrolowali spotkanie. W trzeciej kwarcie mieli już blisko 30 "oczek" więcej od przeciwnika. To była dominacja, co w sporej mierze zawdzięczali Koszarkowi.
Stelmet Zielona Góra - Rosa Radom 91:89 (28:15, 10:15, 33:20, 18:39)
Stelmet: Koszarek 23, Eyenga 19, Dragicević 16, Chanas 15, Cel 7, Sroka 4, Brackins 3, Cesnauskis 2, Hrycaniuk 2, Walker 0.
Rosa: Lucious 24, Archibeque 21, Zalewski 10, Adams 8, Jeszke 7, Dłoniak 6, Radke 5, Majewski 4, Łączyński 2, Witka 2, Kardaś 0.