Odkąd prezes Anwilu S.A. Krzysztof Wasielewski poinformował, iż spółka, którą kieruje, zamierza wesprzeć klub Anwil Włocławek kwotą jedynie 1,75 miliona złotych w roku 2014 z czego tylko milion miałby trafić do klubowej kasy do końca rozgrywek 2013/2014, przyszłość włocławskiej koszykówki stanęła pod znakiem zapytania. Bardzo dużym znakiem zapytania.
Jak się okazuje, troska o byt włocławskiego basketu wykracza daleko poza granice administracyjne miasta. - Nie bardzo rozumiem całą sytuację. Jestem zaskoczony tym, że strategiczny sponsor, którego marka przede wszystkim kojarzy się z koszykówką, tak lekką ręką zmniejsza wsparcie dla drużyny. Tym bardziej, że, z tego co wiem, spółka radzi sobie całkiem nieźle. A ja osobiście myślę, że to również dzięki koszykówce we Włocławku oni mogą prosperować tak dobrze i ich marka jest tak szeroko rozpoznawalna - mówi Igor Milicić, były zawodnik włocławskiego klubu, a obecnie asystent w sztabie AZS Koszalin.
Milicić był graczem włocławskiego klubu w sezonie 2002/2003. Tym, w którym Anwil wywalczył jedyne mistrzostwo w swojej historii. W finale włocławianie pokonali wówczas Prokom Trefl 4-2, zaś w półfinale ograli największego rywala - Śląsk Wrocław 3-0.
- Pamiętam ten trzeci mecz we Wrocławiu doskonale. Wygraliśmy po dogrywce, ale jeszcze większym przeżyciem był powrót do Włocławka. To była późna noc, a mimo to jakieś 15-20 kilometrów przed miastem zatrzymały nas... tabuny kibiców Anwilu. Nasi fani wyjechali nam naprzeciw, choć był środek nocy. Nie ważne było zmęczenie, nie ważna była późna pora. To było wspaniałe, nigdy wcześniej i później nie doświadczyłem czegoś takiego. I co? Teraz tacy kibice mieliby nie mieć drużyny w ekstraklasie? - pyta retorycznie Milicić.
Anwil to jedyna drużyna, która w całej swojej historii odkąd awansowała do najwyższej klasy rozgrywkowej, gra w play-off. To również drużyna z najdłuższym stażem w ekstraklasie. Trzeba jednak pamiętać, że historia czy tradycja nie są argumentem w przypadku braku środków na utrzymanie zespołu, o czym doskonale przekonali się kilka lat temu we Wrocławiu...
- Włocławek zdecydowanie zasługuje na miejsce w koszykarskiej Polsce, aczkolwiek wszystko jest możliwe i nie trzeba daleko sięgać pamięcią wstecz by przypomnieć sobie chociażby sytuację z Wrocławiem. Moim zdaniem nigdy nie powinno dojść do sytuacji, w której Anwilu nie byłoby w gronie drużyn ekstraklasowych. Włocławek musi mieć koszykówkę! - kończy Milicić.