PGE Turów Zgorzelec był murowanym faworytem w starciu z Kotwicą Kołobrzeg i na parkiecie udowodnił swoją wyższość. Już po pierwszej połowie gospodarze mieli 17 oczek przewagi (43:26) i gdyby nie rozluźnienie zgorzelczan po zmianie stron, goście doznaliby pogromu. I o to rozluźnienie trener Miodrag Rajković miał najwięcej pretensji do swoich koszykarzy po czwartkowym pojedynku.
- Są tacy ludzie, koszykarze, trenerzy, wydarzenia czy mecze, o których trzeba jak najszybciej zapomnieć. To właśnie był taki mecz. Wygraliśmy, zgarnęliśmy dwa punkty i teraz trzeba jak najszybciej zapomnieć o tym spotkaniu. Ja już to zrobiłem - powiedział Rajković.
W drugiej połowie PGE Turów pozwolił rzucić sobie aż 45 punktów, z czego aż 20 zapisał podkoszowy duet Rafał Bigus - Terrell Parks (ogółem 29 oczek i 15 zbiórek). Dodatkowo, po zmianie stron skuteczny był również Jessie Sapp, który rzucił wówczas 11 ze swoich 16 oczek. W pewnym momencie kołobrzeżanie zmniejszyli straty do rywala do jedynie siedmiu oczek (52:59 i 55:62), lecz mimo wszystko było to zbyt mało, by wyrwać zwycięstwo.
- Graliśmy prawdopodobnie z najgorszym zespołem ligi i udowodniliśmy to. Teraz jednak to nie jest ważne. Musimy skupić się na pomeczowym treningu, który będzie krótki, bo za chwilę ruszamy na Ukrainę walczyć w Doniecku, a następnie mamy mecz z Rosą w ćwierćfinale Pucharu Polski. Bierzemy się do ciężkiej pracy i nie rozmyślamy nad tym, co już było - tłumaczył trener PGE Turowa.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/b]