Tomasz Herkt: Muszę zobaczyć ostatnią sytuację

Nerwowa końcówka bydgoskiego spotkania wywołała wśród miejscowej ekipy szereg komentarzy. Jednak stoicki spokój zachowywał sam trener Tomasz Herkt.

W ostatniej akcji spotkania pod koszem rywali faulowana miała być środkowa Amisha Carter. Kilka chwil wcześniej sędziowie przyznali jedynie piłkę z boku, kiedy doświadczona Amerykanka pod presją czasu oddawała rzut z dystansu. Być może doszłoby do dogrywki i olbrzymiej sensacji. Trener Tomasz Herkt nie chciał na gorąco oceniać powyżej opisanego zdarzenia i zostawił sobie czas do analizy.

- Gdybyśmy wspólnie obejrzeli całe zdarzenie z arbitrami, to wówczas moglibyśmy dojść do jakiegoś porozumienia - powiedział Herkt. - Powtarzałem sędziom, że Martyna Koc przecież nie zadrapała się sama. W ostatniej akcji arbiter mówił, iż przy blokowaniu ręce rywalek były tylko wyprostowane. Poza tym za bardzo też nie mogę krytykować arbitrów. Gdyby Amisha miała dwa rzuty osobiste, to mogła przestrzelić lub trafić i mielibyśmy dodatkowe pięć minut. Wtedy na pewno wygrałby lepszy zespół.

- Trzydzieści minut w naszym wykonaniu było naprawdę dobre, chociaż pierwszą połowę przegraliśmy po prostu w szatni, bo jesteśmy właściwie całkiem nowym zespołem. Udało nam się wygrać z Wisłą walkę na deskach, drugiej szansy oraz szybki atak. W innych elementach było znacznie trudniej. W ostatniej akcji nasze dwie koszykarki miały czystą pozycję do rzutu i trzeba było to wykorzystać - ocenił dalej Herkt.

- Generalnie obie drużyny stworzyły świetne widowisko. Muszę pochwalić swój zespół za walkę, bo generalnie w takich pojedynkach jak z Wisłą, bo tutaj musimy rywalizować do końca, a w meczach na przykład z Wilkami Morskimi Szczecin, AZS Gorzów i Energą Toruń wszystko rozstrzygało się znacznie wcześniej. W czwartej kwarcie właściwie odpoczywaliśmy, bo dla tak wąskiej kadry to niesamowity wysiłek - zakończył opiekun Artego.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (0)