Jakub Artych: Czy przed sobotnim spotkaniem spodziewałeś się, iż tak wysoko pokonacie zespół z Dąbrowy Górniczej?
Marcin Salamonik: Aż takich rozmiarów wygranej się nie spodziewałem. Byłem pewien, że ten mecz będzie o wiele bardziej wyrównany. Byliśmy bardzo rozdrażnieni po porażce we Wrocławiu i tym meczem chcieliśmy udowodnić przede wszystkim sobie, że nie ma żadnego kryzysu, i że dalej liczymy się w walce o czołowe lokaty.
Według ciebie to MOSiR zagrał tak świetny mecz, czy rywal był tak słaby? Wśród ekspertów zdania są podzielone.
- Przez to, że my zagraliśmy świetnie w obronie, zespół z Dąbrowy nie mógł za wiele zrobić. Grając słabo nie wygrywa się meczu ponad 40 punktami. Mówienie, że ten wynik jest efektem wyłącznie słabej gry Dąbrowy jest niesprawiedliwe. Można powiedzieć, że wybiliśmy im koszykówkę z głowy przynajmniej do następnej kolejki.
Największa przewaga krośnian była z pewnością w asystach. Zgodzisz się, iż był to kluczowy element w sobotnim starciu?
- Dzieliliśmy się piłką w tym meczu, stąd wiele asyst. Każdy dołożył swoją cegiełkę do tej wygranej i to jest najważniejsze.
W ostatnich spotkaniach zdobywasz mniej punktów niż na początku rozgrywek. Jesteś zaniepokojony tym faktem, czy uważasz, że zdobycze punktowe nie są dla ciebie najważniejsze?
- Jeżeli jest się w zespole, który gra o najwyższe cele i jest w nim 12 równych zawodników, to nigdy nie można patrzeć na statystyki. Dla mnie nie ma najmniejszej różnicy kto jest najlepszym strzelcem. Ważne, żeby zespół wygrywał. Mamy wspólny cel i to jest najważniejsze, a nie statystyki pojedynczych zawodników. Podchodzę do takich rzeczy bardzo spokojnie, nie gram w tej lidze pierwszy czy drugi rok, żeby się przejmować kilkoma meczami z niższymi osiągnięciami punktowymi.
Od kilku tygodni w drużynie z Podkarpacia występuje Adam Parzych. Uważasz, że transfer byłego zawodnika Kotwicy Kołobrzeg jest dużym wzmocnieniem dla MOSiRu?
- Adam powoli aklimatyzuje się w zespole, uczy się naszego systemu grania. Myślę, że z meczu na mecz będzie to wyglądało coraz lepiej i będzie dla nas wzmocnieniem.
Kontynuując temat transferów chciałbym zapytać o SIDEn Toruń. Wielu kibiców i znawców koszykówki uważa, iż po ostatnich wzmocnieniach każdy inny wynik niż wygranie rozgrywek przez drużynę Grzegorza Sowińskiego będzie niespodzianką. Jak zapatrujesz się na takie opinie?
- Personalnie są mocni, ale w Krośnie, Kutnie czy Szczecinie nie grają anonimowi zawodnicy, więc zakładanie już teraz, że Toruń wygra ligę jest trochę na wyrost. Moim zdaniem są jednym z faworytów do wygrania rozgrywek.
Ilu procent brakuje ekipie z Podkarpacia do optymalnej formy?
- Ciężko mi na to pytanie odpowiedzieć. Myślę, że musimy ustabilizować formę, żeby w każdym meczu grać na podobnym, wysokim poziomie.
Do końca rozgrywek pozostało 8 spotkań. Ma to dla was znaczenie, z którego miejsca przystąpicie do fazy play-off? W poprzednim sezonie mimo braku przewagi parkietu, zespół z Krosna potrafił awansować do finału.
- Jak najwyższe miejsce przed play offami ma duże znaczenie, ale życie już nieraz pokazało, że nie przewaga parkietu decydowała o przejściu do następnej rundy lub awansie do ekstraklasy.
Przed wami trudny pojedynek w Ostrowie Wielkopolskim. Uważasz, że zawodząca w tym sezonie Stal będzie w stanie podjąć z wami wyrównaną walkę?
- Zespół Stali jest bardzo groźny przede wszystkim w swojej hali, więc o lekceważeniu ich nie ma mowy. Będziemy bardzo dobrze przygotowani do tego spotkania i zrobimy wszystko, żeby wywieźć dwa punkty.