Podopieczni Wojciecha Kamińskiego świetnie otworzyli ten mecz, bo po rzucie Roberta Witki Rosa prowadziła 17:4, ale później do głosu powoli zaczęli dochodzić zgorzelczanie.
- Wiedzieliśmy, że nie będzie to łatwy mecz. Mieliśmy podobnie spotkanie na wyjeździe w Radomiu, gdzie Rosa na początku nam odskoczyła - podkreśla Damian Kulig, który po raz kolejny w tym sezonie był najskuteczniejszym zawodnikiem w swojej ekipie. Podkoszowy zdobył 19 punktów (tyle samo uzyskał Łukasz Wiśniewski).
Kluczowe dla losów spotkania okazały się dwie minuty w połowie czwartej kwarty, kiedy od stanu 69:70 zgorzelczanie zdobyli dziewięć punktów z rzędu. Do końca meczu kontrolowali już wydarzenia na parkiecie, mimo ambitnej postawy gości z Radomia.
- Staraliśmy się gonić i to się nam udało zrobić. Mimo że nie graliśmy wielkich zawodów to potrafiliśmy to spotkanie wygrać. Cieszymy się, że udało nam się przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść - przyznaje Kulig, który chwali przy okazji nowego zawodnika w drużynie - Mike'a Taylora. Amerykanin zdobył w środowym spotkaniu 9 punktów.
- Mike potrzebował treningów, żeby dobrze wkomponować się w zespół. Widać, że z każdym meczem prezentuje się coraz lepiej. Cieszymy się, że pomagamy nam na tę chwilę w takim stopniu. Mamy dzięki temu większą rotację i to też nam ułatwia sprawę - ocenia podkoszowy PGE Turowa Zgorzelec.
Podopieczny Miodraga Rajkovicia podkreśla, że do Wrocławia on i jego koledzy jadą w jednym celu. - Do Wrocławia jedziemy po puchar. Chcemy wygrać ten turniej - zauważa Kulig.
Kibice pamiętają i kojarzą ciebie w kolorze różowym
W Zgorzelcu :)