Od momentu gdy po raz ostatni na ekstraklasowym parkiecie wystąpiła drużyna z województwa śląskiego minęło już dwanaście lat. W ostatnim czasie do tradycji próbuje nawiązać MKS Dąbrowa Górnicza, ale nieskutecznie. Podopieczni Wojciecha Wieczorka już nie raz byli blisko wywalczenia awansu do TBL, ale za każdym razem polegli.
Gdy w roku 2010 musieli uznać wyższość ówczesnej Siarki Tarnobrzeg, otrzymali szansę na wykupienie dzikiej karty, ale działacze nie zdecydowali się na taki krok. Najbliżej wywalczenia miejsca w ekstraklasie Zagłębiacy byli podczas walki z ŁKS-em Łódź, w której prowadzili już 2:0, ale ostatecznie przegrali 2:3.
Jak podaje dziennik Sport w Dąbrowie Górniczej poważnie myślą o TBL. Jeśli zespołowi nie uda się wywalczyć awansu na drodze sportowej, klub może starać się o wykupienie dzikiej karty. - Pomysł nie jest nowy, ale teraz dopiero pojawiają się możliwości, które pozwolą nam sprostać temu zadaniu - przyznał na łamach Sportu wiceprezes MKS-u Paweł Gradzik, który zdradził również, iż prowadzone są rozmowy z wieloma potencjalnymi sponsorami drużyny. - Niektóre z tych rozmów są na zaawansowanym etapie. Możemy liczyć też na pomoc władz miasta - dodał Gradzik.
Mimo że w klubie poczynili już starania o to, by osiągnąć upragniony cel, jakim jest możliwość gry w TBL, to w tej sprawie nie kontaktowali się jeszcze z władzami ligi. - Z Dąbrowy Górniczej jeszcze nikt się z nami nie kontaktował w tej sprawie - potwierdził w rozmowie ze Sportem Jacek Jakubowski, prezes Polskiej Ligi Koszykówki.
Do PLK nie dotarły sygnały z Dąbrowy Górniczej, ale jak przyznał Jakubowski, wstępne zainteresowanie wyraziły GTK Fluor Gliwice i trzecioligowy zespół Polonii Bytom.
Czy MKS ma realną szansę na znalezienie się w ekstraklasie? W bieżącym roku upływa okres obowiązywania trzyletnich umów na grę w TBL, które kluby podpisały z centralą. Aby znaleźć się wśród najlepszych polskich drużyn nie wystarczy wykupić dzikiej karty, należy również spełnić szereg wymagań dotyczących między innymi zabezpieczenia finansowego, poziomu infrastruktury sportowej, a klub musi być spółką akcyjną. - W tym wypadku chcemy poprosić o odstąpienie od tych warunków na okres jednego roku. Jesteśmy stowarzyszeniem i potrzebujemy trochę czasu, by przekształcić się w spółkę - wyjaśnił w Sporcie Paweł Gradzik.
Mniej więcej takie szanse.