O tym, że Stabill Jezioro Tarnobrzeg należy do najbardziej chimerycznych zespołów Tauron Basket Ligi, nie trzeba nikogo przekonywać. Jednego dnia koszykarze Dariusza Szczubiała są w stanie podjąć walkę do ostatnich sekund spotkania z Asseco Gdynia czy Treflem Sopot (oba mecze przegrane w końcówce), by drugiego dać się zmiażdżyć PGE Turowowi Zgorzelec w meczu Intermarche Basket Cup.
- Trudno się gra przeciw takim drużynom, bo nie do końca wiadomo, jak się zaprezentują. Nie możemy dać się zaskoczyć, to jest najważniejsza rzecz. Jeśli tarnobrzeżanie trafią na swój dzień, wówczas będą bardzo groźni - mówi Michał Sokołowski.
Jak zwykle w przypadku zespołów prowadzonych przez trenera Szczubiała, liderami drużyny są koszykarze ze Stanów Zjednoczonych, więc to na Andrew Fitzgeraldzie (15,2 punktu i 5,6 zbiórki) czy Chaissonie Allenie (14,8 punktu, 4,2 zbiórki, 3 asysty) będzie musiała skupić się defensywa Anwilu.
- Wiadomo, że Amerykanie w zespole Stabillu mają możliwość gry, nazwijmy to, niekonwencjonalnej. Mogą i potrafią złamać każdą zagrywkę, mają zielone światło na nieszablową grę i to jest największy problem każdego przeciwnika tarnobrzeżan: nie dać im się rozpędzić - dodaje Sokołowski.
PGE Turów rozgromił ostatnio Stabill Jezioro 89:51, gdyż od samego początku narzucił rywalom swój styl gry, szczelną defensywą wprowadził chaos w ofensywne poczynania rywala, a także maksymalnie korzystał z szybkiego ataku, jako głównej broni. Anwil raczej tak nie zagra, wszak absencje Dusana Katnicia i Paula Grahama powodują, że rotacja włocławian znowu jest bardzo wąska.
- Musimy zagrać bardzo spokojnie i od początku kontrolować wydarzenia na parkiecie. Jeśli rywal nas zaskoczy, to może złapać rytm i będzie problem. Postaramy nie dać się zaskoczyć - kończy Sokołowski.
[b][url=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/url][/b]