O tym, że pojedynek w dalekiej Rosji przyniesie za sobą wiele trudów wiadomo było od dawna. Odkąd tamtejszy team przejął George Dikeoulakos notuje on świetne rezultaty i za wszelką cenę chciał kontynuować passę.
Początkowo sprawy układały się po myśli krakowianek. Prezentowały one skuteczniejszą koszykówkę, efektem czego przez kilkanaście minut prowadziły. Jednak wkrótce rywalizacja przybrała diametralnie inny wymiar. To gospodynie zaczęły dyktować warunki. Dzięki staraniom DeWanny Bonner i Natalii Anoikiny przechyliły szalę zwycięstwa. - Pierwotnie wydawało się, że idziemy w dobrym kierunku, lecz potem nie realizowaliśmy naszych założeń - przyznaje szczerze trener Stefan Svitek.
Polska drużyna nie potrafiła dorównać oponentowi. Przede wszystkim za rzadko trafiała. Warto wspomnieć, że łącznie zdobyła zaledwie 53 punkty. - Pudłowaliśmy w bardzo prostych sytuacjach. Dodatkowo rywal zanotował o wiele więcej zbiórek. Nie da się wygrać przy tylu błędach popełnianych po obu stronach parkietu - twierdzi.
W końcówce spotkania dyskusja odnośnie tego komu przypadnie triumf właściwie ucichła. Miejscowe tylko powiększały dystans dzielący oba zespoły, zasłużenie inkasując pełną pulę.
Wisła kolejne spotkanie na europejskiej arenie rozegra w następną środę. Do stolicy Małopolski przyjedzie Basket Lattes Montpelier.