Początek spotkania w Tarnobrzeg bardzo przypominał poprzedni mecz pomiędzy mistrzem Polski a miejscowymi Jeziorowcami. Tym razem to jednak goście zdominowali grę i do przerwy prowadzili aż 51:28. - Zły, wręcz fatalny początek. Pierwsza kwarta i połowa drugiej zadecydowały, że przegraliśmy ten mecz. Próbowaliśmy i odrobiliśmy po przerwie część strat, ale zawodnicy, którzy tego dokonali musieli chwilę odpocząć i po zmianach wróciła stara sytuacja - mówi Dariusz Szczubiał.
W drugiej połowie Stabill Jezioro Tarnobrzeg zagrało bardzo agresywnie i dość szybko z 23 punktów, jakie gospodarze tracili do Stelmetu Zielona Góra zrobiło się tylko 11. Tarnobrzeżanie mieli nawet szansę zejść poniżej 10 oczek straty, ale rzuty Kevina Goffney'a i Chaissona Allena były niecelne. - Za druga połowę można pochwalić mój zespół. Nie wiem, i nie rozumiem co jest w głowach tych ludzi. Wiedzieli o przeciwniku wszystko, pamiętali jeszcze świeżo poprzedni mecz. Na pewno wiedzieli, że przeciwnik będzie po pucharowej porażce bardzo zmotywowany, że będzie bardzo szybko nas chciał pokonać. Oddali to - zrobili tak, jak przeciwnik chciał - dodaje opiekun gospodarzy.
Porażka z mistrzem Polski z pewnością Jeziorowcom ujmy nie przynosi, ale do samej gry można mieć sporo zastrzeżeń. Czy zespół z Tarnobrzega wreszcie ustabilizuje swoją formę i zacznie regularnie wygrywać? - Nie wiem, nie rozumiem pewnych rzeczy. Nie dlatego, że jestem starszy. To nie są różnice pokoleniowe. Nie mam duszy naukowca, więc nie napisze o tym żadnej książki, ani nie zrobię badań. Niewątpliwie jednak polecam. Ktoś mógłby to zrobić, byłoby to bardzo ciekawe - skwitował doświadczony szkoleniowiec.
Swój następny mecz ligowy Stabill Jezioro rozegra dopiero 8 marca. Przeciwnikiem tarnobrzeżan będzie Kotwica Kołobrzeg, która od kilku już tygodni jest czerwoną latarnią ligi.