Karol Wasiek: Pamiętam jak kiedyś rozmawialiśmy i mówił pan wówczas, że w tym zawodzie tylko trener Miami Heat ma łatwe zadanie, ale w niedzielę chyba trener też miał łatwe zadanie. Tak było?
Darius Maskoliunas: (śmiech) Mówiłem to wówczas w żartach. A wracając do naszego meczu, to nie ma spotkań łatwych. Oczywiście chłopacy zagrali super zawody przez trzy kwarty i te moje zadanie było nieco ułatwione.
Te kwarty były najlepsze pod pana rządami w Treflu?
- Myślę, że spokojnie można tak powiedzieć. Pod względem obrony wyglądało to naprawdę bardzo przyzwoicie.
A w ofensywie?
- Myślę, że można grać jeszcze lepiej pod tym względem. Musimy utrzymywać balans pomiędzy rzutami z dystansu i spod kosza. W pierwszej połowie mieliśmy ponad 60% skuteczność z obwodu i to dało nam dobre efekty. Brakuje nam trochę spacingu w ataku, ale cały czas nad tym pracujemy. Czasami nieco za wolno czytamy grę, ale w naszym zespole mamy kilku młodych zawodników i oni po prostu potrzebują trochę czasu.
Intensywność była chyba na odpowiednim poziomie?
- Zdecydowanie! Intensywność, jak i energia były na bardzo dobrym poziomie. W tej kwestii nie mogę nic złego powiedzieć.
Pewnie żałujecie, że teraz dwutygodniowa przerwa przed wami...
- Pewnie, że tak, ale nie mamy co o tym myśleć, ponieważ i tak na to nie mamy wpływu. Taki jest terminarz z racji Meczu Gwiazd. Z drugiej strony, chłopacy zasłużyli nieco na odpoczynek.
Adam Waczyński będzie was reprezentował na Meczu Gwiazd (miał też być Paweł Leończyk, ale nabawił się kontuzji). Trener sam by ich powołał do składu na te spotkanie? Zasłużyli?
- Oczywiście, że tak! Obaj notują bardzo dobry sezon i bezsprzecznie zasłużyli na grę w Meczu Gwiazd.
Simas Buterlevicius będzie wzmocnieniem?
- Cieszę się, że mogliśmy go zakontraktować. Jestem zdania, że on w tych dwóch meczach pokazał swoją wartość i przydatność do zespołu. Myślę, że w kolejnych meczach jeszcze mocniej nam pomoże.