Po porażce z Polpharmą Starogard Gdański w XVIII kolejce Tauron Basket Ligi wielu skreśliło już AZS Koszalin. Akademicy zaprezentowali się wówczas bardzo kiepsko i mało co wskazywało na to, że gra zespołu Gaspera Okorna się poprawi. Tymczasem koszalinianie pokonali Kotwicę Kołobrzeg i mistrza Polski Stelmet Zielona Góra i wrócili do gry o pierwszą "szóstkę".
Jednakże przed AZS-em trzy trudne spotkania. W niedzielę koszalinianie zagrają pierwszy mecz "o życie" z Rosą Radom. Warunkiem niezbędnym jest zwycięstwo i to najlepiej różnicą ponad pięciu punktów.
- Szanse na "szóstkę" są naprawdę spore, ale warunkiem są nasze zwycięstwa w kolejnych meczach. Kluczowym meczem będzie spotkanie w Koszalinie z Rosą Radom. Musimy mieć zespół w komplecie i gotowy do walki. W dodatku musimy pokonać Rosę większą różnicą niż pięć punktów - mówi Marcin Kozak, prezes AZS-u Koszalin.
Coraz głośniej mówi się o tym, że drużynę AZS-u wzmocni Krzysztof Szubarga, ale działacze na razie nie chcą zdradzać szczegółów. - Jeżeli chcemy walczyć o coś więcej, to po prostu potrzebujemy drugiego rozgrywającego. Ostatnio trener przestawił Lace'a Dunna na pozycję numer jeden, ale gracz nie czuje się najlepiej w tej roli. Bardziej komfortowo czuje się w roli strzelca. Jeden mecz w takiej konfiguracji może się udać, ale w dłuższej perspektywie jest to nierealne realizowanie wyższych celów bez klasowego rozgrywającego, a takim zawodnikiem był przecież Sek Henry - zaznacza prezes Kozak.