Podopieczni Aleksandra Krutikowa są już bardzo blisko zrealizowania celu, aby utrzymać ostatnie bezpieczne dziesiąte miejsce w tabeli. - Do tego potrzebujemy jeszcze jednego zwycięstwa - zauważył trener Astorii. - Po porażce ze Zniczem Basket Pruszków mieliśmy bardzo trudny okres. Ciężko pracowaliśmy nad strefą i przeciwko strefie. Martwi mnie jeszcze trochę defensywa pozycyjna. Momentami na treningach chłopacy grają już niemal perfekcyjnie.
Bydgoszczan po dalekim wyjeździe na południe Polski do Łańcuta w najbliższy weekend, potem czekają jeszcze dwa mecze u siebie z MOSiR-em Krosno i MKS Wikaną Start Lublin oraz na zakończenie potyczka z Polfarmexem Kutno. Jeśli wcześniej uda zapewnić się utrzymanie, to w tych spotkaniach swoją szansę na grę dostaną zawodnicy drugiego planu, aby mogli nabrać doświadczenia na kolejny sezon.
- Szkoda tej porażki ze Zniczem Basket Pruszków, bowiem teraz moglibyśmy grać na spokojnie i sprawdzić sobie różne ustawienia taktyczne. Przez to obecnie musimy się jeszcze szarpać i wyrwać zwycięstwo albo z PTG Sokołem Łańcut albo z MKS Startem Lublin. Powoli do treningów wraca Adrian Barszczyk, co zwiększy rotację na parkiecie. Ponadto wyzdrowiał też Patryk Rąpalski, który udanie zaprezentował się pod koszem - podkreślił Krutikow.
Pewne zastrzeżenia opiekun Asty ma jeszcze do swojego lidera Pawła Lewandowskiego. Zwłaszcza, kiedy ma czyste pozycje, musi oddawać rzuty z dystansu. - Paweł dostał ode mnie burę po ostatnim meczu, bowiem po ściągnięciu dwóch graczy nie może szukać jeszcze lepiej ustawionego partnera, kiedy rywale bronią w linii. Wówczas po prostu musi spróbować trafić do kosza - zakończył Krutikow.
Aleksander Krutikow: Momentami na treningach gramy perfekcyjnie
Bydgoscy koszykarze potrzebują jeszcze jednego zwycięstwa, aby zapewnić sobie utrzymanie na zapleczu Tauron Basket Ligi. Pomimo tego trener Aleksander Krutikow jest zadowolony z pracy całego zespołu.
Źródło artykułu: