Sporo niedobrego działo się w ostatnim czasie w szeregach Farmaceutów. Poza problemami sportowymi, które trapią zespół od początku sezonu, pojawiły się także te pozasportowe. Dużo mówiło się o tym, iż klub przeniesie się do Świecia. Oburzeni byli tym faktem starogardzcy fani, lecz ostatecznie mieli okazję gościć u siebie najlepszą drużynę w naszym kraju.
- Mieliśmy okazję zmierzyć się a właściwie zderzyć z naszym ligowym potentatem i jedynakiem w Europie - komplementuje rywala Tomasz Jankowski. - Wiedzieliśmy oczywiście, że to będzie trudne spotkanie, natomiast parę względów zaważyło na to, że ta przewaga urosła do takich granic, czyli aż 25 punktów - dodaje trener.
Goście zwyciężyli w hali im. Andrzeja Grubby różnicą 25 punktów, ale początek spotkania nie zapowiadał tak wielkiego pogromu biało-niebieskich. Gospodarze byli skuteczni na obwodzie, jednak przewaga podkoszowa ekipy z Winnego Grodu była nadto widoczna.
- Myślę, że na pewno też za wiele pozwoliliśmy graczom z Zielonej Góry w pierwszej połowie - analizuje Jankowski. - Nie da się nikomu przeciwstawić tracąc 31 punktów w 10 minut. Na pewno widoczne było od początku jaką przewagę zespół trenera Uvalina ma pod koszem. Chłopcy walczyli dzielnie, ale ta siła i ten atletyzm, to na pewno on przysporzył nam sporo problemów - podkreśla.
Szkoleniowiec starogardzian ma spore pretensje do swoich zawodników za to, iż ewidentnie odpuścili ostatnie minuty starcia. W szczególności Tomasz Jankowski niezadowolony był z zachowania Michaela Hicksa, który w końcówce ukarany został przewinieniem niesportowym.
- Trzecia kwarta źle rozpoczęta przede wszystkim w ataku - twierdzi coach Polpharmy. - Co mnie jednak najbardziej smuci i zastanawia to, że ostatnie trzy, cztery minuty, zawodnicy, którzy byli na boisku w pewnym sensie odpuścili i nie wracali do obrony. Już im powiedziałem, że to absolutnie się nie może powtórzyć w tym sezonie. No i ta ostatnia sytuacja z Michaelem Hicksem. Jeśli się przegrywa, to trzeba to zrobić z honorem. Jeśli ktoś ma na tyle energii, żeby pchać się, walczyć i masować to lepiej żeby to zrobił w pierwszej kwarcie, a nie wtedy kiedy przegrywamy 25 punktami - zakończył.